Pewniej czują się pracownicy dużych firm, którzy uważają, że jeśli będą redukcje etatów, to obejmą maksymalnie 25 proc. załogi. Zdaniem ekspertów poczucie bezpieczeństwa przez poszczególnych pracowników jest ściśle związane ze stabilną sytuacją firmy na rynku. Firmy długo funkcjonuje na rynku, z wypracowaną renomą, mają większą świadomość, że w obliczu chwilowych problemów nie można się pozbyć dobrych pracowników. Wiedzą, że po okresie kryzysu, szybkie znalezienie odpowiednich osób może być bardzo trudne.
W mikro i małych firmach, które mają niską płynność finansową, żyją od zlecenia do zlecenia, kilku tygodniowa utrata przychodów stawia je pod ścianą. Nie mają wolnych środków, nie w stanie wypłacać wynagrodzeń i utrzymać wszystkich miejsc pracy.
Kryzys gospodarczy wywołany przez koronawirusa już w marcu doprowadził do redukcji zatrudnienia przez 30 proc. firm. Jak wynika z badań Pracodawców RP, w najbliższych trzech miesiącach ruch taki planuje w sumie 66 proc. firm.
W naszym regionie zwolnienia grupowe zapowiedział już znany producent rowerów, firma Arkus z Dębicy. 70 osób zwolni inny producent branży rowerowej AG Motors z Podegrodzia k Dębicy. Do grupowych zwolnień przystąpiło także jedno z największych polskich przedsiębiorstw meblarskich – Black Red White, zatrudniające 7,5 tys. osób i mająca jeden ze swoich zakładów produkcyjnych w Mielcu. Inny duży zakład z mieleckiej strefy zgłosił do Powiatowego Urzędu Pracy zamiar zwolnienia 350 pracowników.
Firmy małe, zatrudniające do 20 osób, nie mają obowiązku zgłaszać zwolnień, choć bez przerwy pozbywają się pracowników.
Jak wynika z danych Centralnej Ewidencji Działalności Gospodarczej, w marcu wniosek o zawieszeni działalności złożyło 48 tys. mikrofirm. W kwietniu będzie to zapewne gwałtownie rosło, a obok zawieszeń działalności pojawią się wnioski o jej wyrejestrowanie. Eksperci szacują, że do końca roku może przybyć milion bezrobotnych, w tym większość właśnie z mikro i małych firm.