Polscy Dominikanie prowadzą swoją placówkę w centrum Kijowa. Nie opuszczają klasztoru. Starają się prowadzić normalne życie. Jednak z godziny na godzinę jest coraz trudniej. Prezentujemy zapisku o. Jakuba z soboty 26 lutego.
26 lutego, poranek
"Wczoraj wieczorem wspólne nieszpory, Msza i różaniec razem z nowymi mieszkańcami naszego klasztoru. Potem odprawa: informacje techniczne, zasady życia, wymiana kontaktów.
W sąsiednim bloku zgasły niemal wszystkie okna. Mieszkańcy pewnie wyjechali. Zasypiałem przy dźwięku syren. Zrezygnowałem więc z przebierania się w pidżamę, by móc sprawniej dostać się do piwnicy, gdyby była taka potrzeba.
Niektórzy bracia noc w piwnicy spędzili. Po 5 rano zbudziły mnie pojedyncze strzały z broni ręcznej. Potem wszystko ucichło i tak jest teraz. Jest prąd, gaz, woda, Internet" - pisze o. Jakub Gonciarz
26 lutego, południe
"Zwyczajne rzeczy nabierają nowego znaczenia: odkurzenie kaplicy staje się znakiem nadziei, a wspólny obiad ma rangę święta. Wyznaczenie obowiązków liturgicznych na cały tydzień do przodu jest czymś odważnym.
Okoliczności się zmieniają. Właśnie ogłoszono godzinę policyjną od 17:00 do 8:00. Związane to jest z realnym zagrożeniem ze strony grup dywersyjnych, które - w takim czy innym przebraniu - przenikają do miasta. Teraz język, jakim się ktoś posługuje, ma szczególne znaczenie.
Przed południem pięcioro z naszej ekipy (w tym 2 OP) pojechało oddać krew. Inni rozeszli się w poszukiwaniu chleba, by zrobić zapas na najbliższe dni. Dziś większość sklepów już zamknięta, pewnie bardziej z powodu braku personelu niż towarów.
Od rana nie jeździ metro, a więc poruszanie się po mieście zostało radykalnie ograniczone. Stacje cały czas służą jako schrony. Na mieście sporo posterunków pospolitego ruszenia, dla utrzymania porządku. W związku z godziną policyjną, niedzielną Mszę przenosimy na godzinę 12:00"
26 lutego, wieczór
"Krótko: Sporo osób, w porównaniu z wczorajszym dniem, wyszło dziś na ulice. Wyciągnęła ich z domu pewnie nie tylko słoneczna pogoda, ale też perspektywa godziny policyjnej.
Jak się okazało, trwa ona od sobotniego popołudnia do poniedziałku rano, ale bez przerwy. Zatem nasze plany przeniesienia niedzielnej Mszy na środek dnia, by umożliwić innym uczestnictwo, spaliły na panewce. Pewnie skończy się na transmisji w Internecie Mszy o 19:00. Na razie możemy poczuć się jak w klasztorze klauzurowym.
Każdy, kto w czasie godziny policyjnej wyjdzie bez pozwolenia, ma być traktowany jako dywersant lub zwiadowca. Zatem może już nie wrócić do domu.
Niektóre skrzyżowania obsadzone są przez "pospolite ruszenie". Ochotnicy z karabinami, w cywilnym ubraniu, w różnym wieku i płci. Znakiem rozpoznawczym jest żółta opaska na ramieniu. Kontrolują ludzi i samochody.
W jednym z nielicznych otwartych sklepów, do jakiego zaszedłem, z półek zniknęły produkty trwałe. Z oporem, ale z braku innych możliwości, znajdują się chętni nawet na ekologiczną mąkę pszenną lub ryżową w wysokich cenach. Byłem jednym z ostatnich, których wpuszczono do sklepu. Potem można było z niego jedynie wyjść.
W oddali słychać czasem pomruki artylerii. Czasem pojawiają się w internecie wezwania do zejścia do schronów. Ale póki co, w pobliżu jest spokojnie."
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.