Dominika Kruk już od wielu lat zgłębia temat zdrowej żywności. Wszystko zaczęło się w momencie, kiedy została mamą i pragnęła dla swych dzieci jak najlepiej. Dziś w swoim sklepie przekonuje, że najważniejsza w życiu jest świadomość, wiedza o tym, co się je.
Jak się zaczęło?
Jakieś 15 lat temu, kiedy zaszłam w ciążę, to zapewne jak każda przyszła mama zaczęłam się bardziej interesować tematem zdrowej żywności. Chodziło mi o to, żeby odżywiać się tak, żeby być zdrowym, ale też, żeby moja żywność dobrze wpływała na życie, które się wtedy we mnie rozwijało. To były czasy, kiedy ta świadomość była o wiele mniejsza. Żywność ekologiczną można było zdobyć tylko w wybranych miejscach lub przez internet.
Rozumiem, że to były początki. Temat wrócił w czasie pandemii i szybko przełożył się też w sposób na życie.
Tak było. Dokładnie na samym początku pandemii wpadłam na pomysł dystrybucji żywności od lokalnych rolników. Dobrze pamiętamy, że były to czasy, w których nie bardzo można było się przemieszczać, albo chodzić do sklepów, czy na zielony rynek po żywność. Zajęłam się dystrybucją żywności od lokalnych rolników do osób np. na kwarantannie. Zamówienia spływały z Mielca, Dębicy, Rzeszowa, Tarnowa. Szybko stwierdziłam, że jest to pomysł na firmę i tak powstał mój "zielony ryneczek".
Zaczęłam głębiej poznawać ten specyficzny świat, w którym produkuje się żywność. Zresztą to jest tak, że rolnicy się nawzajem dobrze znają i polecają. Otrzymałam kontakt do rolnika uprawiającego agrest oraz porzeczki. Pan Staszek miał przez lata gospodarstwo ekologiczne z certyfikatem, ale stracił certyfikat z powodu oprysków stosowanych na sąsiedniej działce. Sąsiad uprawiał czereśnie i stosował fungicydy na choroby roślin, według relacji pana Staszka - nie zachowując przy tym okresu karencji, zbierał szybko owoce na sprzedaż. Stosował nawozy dolistne, regulatory wzrostu, środki chwastobójcze - to oznacza, że trawa wokół drzew była wypalona środkami chemicznymi. Fungicydy uznawane są za środki rakotwórcze, są powszechnie stosowane w rolnictwie. Jeden z dużych błędów podczas kupowania żywności to jest to, że właśnie kupujemy oczami. Warto jednak pamiętać, że często taka żywność jest sztucznie stymulowana, żeby tak ładnie wyglądała. Naocznie mogłam sprawdzić, jak wygląda, smakuje owoc, który nie miał kontaktu z takim opryskiem, a także smakowałam owoc, który już był pod tym wpływem. Chodzi mi tutaj o to ekologiczne pole pana Staszka, który uprawiał agrest. Ten z miejsca bezpiecznego był dobry i słodki, a już owoc z rejonu, gdzie ta chemia się dostała, był gorzki. To mi już wtedy bardzo dosadnie uświadomiło, jak bardzo konsument musi być świadomy tego, że nie każde warzywo czy owoc powinien być w naszej kuchni. Zajęłam się więc poszukiwaniem rolników z aktualnym certyfikatem ekologicznym, stosujących tylko biologiczne środki. Dobrze wiem, ile kosztuje żywność ekologiczna. Jednak jeśli weźmiemy pod uwagę, że przy żywności ekologicznej ma się pewność, że je się zdrowy produkt - to myślę, że jest to warte swojej ceny.
Oczywiście to rozumiem, ale też staram się zrozumieć drugą stronę.
Tak, tak ma pan rację. Rolnik jest przede wszystkim przedsiębiorcą i chce sprzedać jak najwięcej towaru. Jeśli dba się o towar w taki sposób, żeby był ładny i mógł się utrzymać w sprzedaży długo, np. przez tydzień - no to ma się pewność, że znajdą się na to odbiorcy. Dlatego rolnicy stosują stymulatory wzrostu roślin, aby jego owoce i warzywa pięknie wyglądały.
Mówiła pani dużo o tych środkach, które używane są w rolnictwie do wspierania tych produktów.
Tak, bo jest tego dużo. Oczywiście to nie jest tajemna wiedza. Każdy może sobie o tych środkach przeczytać. Stosuje się środki ochrony roślin syntetyczne - to oznacza, że środek zostaje wchłonięty do soków rośliny i przetransportowanych przez jej naczynia. Gdy szkodnik wypije sok rośliny, spożyje wtedy środek ochrony roślin i umrze. Nie wierzę, że takie środki nie mają żadnego wpływu, zwłaszcza na małe dzieci. Moja rola jest taka, aby szerzyć o tym wiedzę, żeby ludzie świadomie wybierali produkty. Ja kiedyś tej wiedzy nie miałam i wybierałam produkty, najczęściej patrząc na ich cenę. Teraz, po latach, kiedy poznałam to, czym jest produkt ekologiczny, a czym produkt, który mogę kupić w dużym sklepie, no to jestem o wiele bogatsza w wiedzę i wiem, co jest dla mnie lepsze.
Czy prowadzone są badania na temat tego, jaki wpływ na organizm ma żywność, która jest wspomagana?
Oczywiście, że są. Jest to badane, jednak należy tutaj jasno stwierdzić, że trzeba jeszcze wielu lat pracy naukowców. Osobiście uważam, że publikowanie wyników badań nie jest zbyt opłacalne dla producentów środków ochrony roślin. Ja osobiście czytałam badania, w których wiązano środki ochrony roślin z nowotworami, autyzmem, alergiami.
Rozumiem, że właśnie pani sklep to odpowiedź na to zapotrzebowanie osób, które chcą mieć wybór pomiędzy żywnością powszechnie dostępną a tzw. żywnością ekologiczną.
Tak, dokładnie tak było. Buduję kontakty pomiędzy gospodarstwami ekologicznymi a klientami. Jednak dla mnie najważniejsza jest edukacja. Często dzielę się wiedzą. Mówię o tym, że należy czytać etykiety, abyśmy wiedzieli, co jemy - należy przed zakupem czytać skład produktów żywieniowych. Unikajmy spulchniaczy, skrobi modyfikowanej, konserwantów. Przypomnę, że np. młoda mama, która zje jabłko opryskane chemicznymi środkami ochrony roślin, wprowadza do swojego organizmu toksyny, których reakcji na organizm nie zna. Co się wydarzy w przyszłości, tego nikt nie wie.
Żywność ekologiczna często nie jest wybierana właśnie ze względu na cenę.
Tak, zgadzam się z tym. Żywność z gospodarstw ekologicznych i jeszcze z certyfikatem jest droga, ale to się wiąże z produkcją. W ekologicznym gospodarstwie nie znajdziesz chemii, a cała produkcja związana jest z używaniem środków biologicznych. Ja po to zajmuję się edukacją, chciałabym, żeby nasz rodzimy rynek rolniczy się rozwijał. Chodzi mi o to, żeby bardziej świadomie dokonywać zakupów żywnościowych. Jeśli będzie większy popyt na taką żywność, to w naszym regionie powstanie coraz więcej gospodarstw ekologicznych, może też trochę spadną ceny ekożywności. Wszystko zależy od nas. To my możemy nakręcić ten rynek.
Dużo mówi pani o edukacji. Już w czerwcu rusza pani z dużym projektem na temat zdrowej żywności w przedszkolach powiatu mieleckiego. Już teraz na specjalne lekcje zapisało się kilkanaście placówek. Na czym to będzie polegać?
Projekt na temat zdrowej żywności powstał z myślą o młodych ludziach, którzy dopiero uczą się zdrowych nawyków żywieniowych. Chcemy przez dzieci dotrzeć także do ich rówieśników i rodziców. Wszystko polega na tym, że będziemy organizować lekcje pokazowe, na które będę zapraszała rolników z gospodarstw ekologicznych. Dzieci będą mogły podczas lekcji spróbować np. nabiału wytworzonego ekologicznie. Będziemy mówić o tym, jak taka żywność powstaje i jak czytać etykiety. Dzieci naprawdę są bardzo mądre i taką wiedzę od razu wykorzystują podczas wspólnych zakupów rodzinnych. W projekcie pojawią się różne gospodarstwa. Będą to zarówno wytwórcy nabiału, warzyw czy owoców, a także mięsa. Podczas takiej lekcji będziemy zadawać sobie ważne pytania. Jaka jest różnica między żywnością ekologiczną a konwencjonalną Taka lekcja oczywiście nie zmieni nawyków, ale na pewno zostawi w młodym człowieku ważne pytanie: czy wiem, co ja jem? Podsumowując, ten projekt ma na celu to, żeby dzieciaki rozpoczęły w swoich domach rozmowę o zdrowej żywności, a podczas rodzinnych zakupów zwracały uwagę na skład.
Do projektu zgłosiło się dużo placówek?
Tak, bardzo dużo. Zainteresowanie jest ogromne. Już teraz zgłosiło się 35 placówek z całego powiatu. Mamy zgłoszenia także ze szkół podstawowych. To już teraz jest prawie 2000 dzieci. Nie jestem w stanie teraz zrealizować lekcje u wszystkich, dlatego już w czerwcu ruszamy z testową grupą. Mam umówionych rolników. Teraz ustalamy terminy z wybranymi przedszkolami. Będzie to dosłownie kilka placówek. Chodzi o to, żeby zobaczyć, jak dzieci będą reagować na te lekcje. Obecnie projektujemy broszury edukacyjne o zdrowej żywności. Będą one rozdawane podczas lekcji i mam nadzieję, że zostaną dobrze przyjęte w rodzinach, do których dotrą. Wierzę, że wspólnie z zaprzyjaźnioną grupą rolników rozpoczynamy tym projektem wielką przygodę z edukacją ekologiczną. Nie wiem, ile będzie trwać projekt. Z powodu sporej ilości chętnych przedłużyliśmy realizację do końca października.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.