reklama

Grypa w natarciu

Opublikowano:
Autor:

Grypa w natarciu - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościAtakuje znienacka i powala na łopatki nawet na długie tygodnie. Pozornie niegroźna choroba może doprowadzić do poważnych powikłań: zapalenia opon mózgowych, uszkodzenia mięśnia sercowego czy sepsy. To tylko niektóre z konsekwencji zaniedbań grypy, ignorowanie problemu może nawet doprowadzić do śmierci.

W tym sezonie na grypę zachorowało już niemal 400 tysięcy Polaków. Średnia dzienna zapadalność wynosiła 105,1 na 100 tys. ludności. - W tym czasie z powodu grypy zmarło 6 osób – informuje Pracownia Monitorowania i Analizy Sytuacji Epidemiologicznej z Państwowego Zakładu Higieny.

Czas na grypę
Zarówno grypa, jak i popularne przeziębienie, to choroby wirusowe. Charakteryzują się podobnymi objawami, dlatego ważne jest, aby umieć odróżnić niewinną infekcję od grypy, która bagatelizowana może doprowadzić do groźnych konsekwencji. Na temat profilaktyki, powikłań i samej grypy rozmawiamy z lekarzem pierwszego kontaktu Lucjanem Mazurkiem z Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej „Piątka” w Mielcu. - Grypa sezonowa przychodzi do nas z Azji najczęściej pod koniec grudnia bądź w połowie stycznia, czasem dopiero uaktywnia się w lutym czy w marcu. Podstawową różnicą między grypą a wszystkimi innymi infekcjami grypopodobnymi jest to, że grypa zaczyna się objawami zwiastującymi poważną chorobę, pojawiają się dreszcze, bóle mięśniowe, bóle kostno-stawowe, wysoka temperatura, bóle głowy, czasem suchy kaszel. W drugim lub trzecim dniu choroby dochodzi do infekcji górnych dróg oddechowych, występuje wówczas katar, chrypka, blokada nosa czy zapalenie spojówek. Wszystkie inne infekcje paragrypowe zaczynają się z kolei odwrotnie, czyli objawami infekcji górnych dróg oddechowych – mówi Mazurek.

Gorączka jest dobra
- Należy sprecyzować, że wysoka temperatura nie jest chorobą, ale jedynie jej objawem. Gorączka jest dla nas zbawienna. Jeżeli człowiek jest zdrowy i dobrze toleruje wyższą temperaturę, nie powinien zażywać żadnych leków przeciwgorączkowych. Są trzy wskazania do podawania takich specyfików: majaczenie, które występuje, gdy ciepłota ciała osiągnie 40 stopni; drgawki, które w takiej sytuacji czasami zdarzają się u dzieci; czy przewlekła choroba serca i w związku z tym niewydolność krążeniowa. Wyjątkiem w zastosowaniu tego typu medykamentów w gorączce mogą być również silne bóle głowy pacjenta - mówi lekarz. Według doktora Mazurka typowym lekiem przeciwgorączkowym w takiej sytuacji powinien być paracetamol, jednak i w jego dawkowaniu należy również zachować umiar. Większość drobnoustrojów najlepiej rozwija się w temperaturze około 37 stopni, natomiast gdy wzrośnie ona do 38 stopni, przeważnie rozwój wirusa zatrzymuje się. Gdy organizm się broni, podwyższona temperatura jest konieczna. Kolejnym ważnym powodem, dla którego nie powinno się jej obniżać, jest to, że wyższa ciepłota pobudza nasz układ odpornościowy, więc pełni rolę ochronną. Natomiast powinniśmy zwracać uwagę na to, że pacjent gorączkujący ma zwiększone zapotrzebowanie na wysokowartościowe białko, dlatego należy mu go dostarczyć. Również zapotrzebowanie na płyny jest zwielokrotnione, dlatego chory potrzebuje nawet od 2 do 3 litrów wody na dobę, w przeciwieństwie do zdrowego człowieka. Błędem jest więc ograniczanie ilości spożywanych i pokarmów, i płynów. - Pomimo braku chęci róbmy to, a szybciej wyzdrowiejemy - podsumowuje doktor Mazurek.

Więcej w 6 numerze Korso

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE