To już miesiąc obrony kraju. Miesiąc tragicznych wydarzeń, których naród ukraiński doświadcza. Jak na Ukrainie podtrzymuje się ducha walki?
W rzeczywistości najlepszą receptą na to jest zwycięstwo naszych sił zbrojnych i działania naszego narodu. Kiedy znów widać ludzi protestujących przeciwko uzbrojonym okupantom w okupowanych miastach, to dodaje sił. Kiedy widzisz naszych ratowników, którzy od razu znajdują się na miejscu uderzenia rakietowego i ratują ludzi – to dodaje sił. Kiedy widzisz, że nasi artylerzyści wielokrotnie niszczyli wrogie samoloty na lotnisku w Czarnobajwce, to też dodaje siły. Ludziom jest łatwiej, jak się czymś zajmują. Kiedy strzelają, atakują wroga albo organizują pomoc humanitarną, czy szukają kogoś, kto pomógłby w zakupie kamery termowizyjnej, albo operują chorych – i w taki sposób leci czas. Dla nas – 24 lutego - to jeden wielki dzień, który cały czas trwa. Inni ludzie radzą sobie poprzez wsparcie psychologiczne albo przez wsparcie przyjaciół i innych, albo rytuałami domowymi. Jakoś wracają do normalnego rytmu życia. I cieszą się z drobiazgów - śmieszny żart, że rakiety trafiły dziś w niewłaściwe miejsce, że kawiarnia znów się otworzyła, że dziecku wyrósł ząb, a jego czubek wygląda jak trójząb.
Zdecydowanie wydarzeniem politycznym tygodnia była wizyta w Polsce prezydenta USA. Prezydent Biden zgodził się spotkać z przedstawicielami waszego rządu. Dodatkowo w swoim przemówieniu jasno wskazywał, kto jest agresorem, a kto cierpi. Mówił też, że USA będą wspierać Ukrainę. Jak te słowa są komentowane u Ciebie w kraju?
Jak zawsze była "zdrada" i "zwycięstwo". Zwycięstwo w samym fakcie spotkania Bidena z Kulebą i Reznikowem (przedstawicielami Rządu Ukrainy). Cieszą nas obietnice wsparcia. Cieszy nas to, że nazwał Putina "rzeźnikiem" i "zbrodniarzem wojennym". Ukraińcy widzą "zdradę" w tym, że Biden rzekomo podkreślał, że Stany Zjednoczone wielokrotnie dostarczały Ukrainie informacji wywiadowczych, a Ukraina rzekomo nie zrobiła wystarczająco dużo, by się bronić i przygotowywać do wojny. A przecież zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy. Oczywiście nie dało się wszystkiego, bo mamy za mało środków, ale też nie o wszystkim mówiliśmy w przestrzeni publicznej. Dlatego nieprzyjemne jest dla nas to, że pojawia się taka retoryka. Bo to trochę jak oskarżanie ofiary. Na przykład: "Ostrzegłem ją, żeby przestała nosić krótką spódniczkę, ale nadal ją nosiła, pomimo moich uprzedzeń i złego sąsiada, więc została zgwałcona".
Niestety, na Ukrainie cały czas jesteście świadkami kolejnych ataków. Ostatnie dotyczą Lwowa. Jak jest w innych częściach kraju? Gdzie trwają walki?
Na całej Ukrainie trwają ataki rakietowe. Teraz jest wiele celowanych precyzyjnych uderzeń w magazyny żywności, składy ropy, lotniska, przedsiębiorstwa – tzn. oni niszczą naszą infrastrukturę. W miastach bliższych rosyjskiej granicy działa głównie artyleria i bojownicy, niszcząc wszystko po kolei - szkoły, szpitale, budynki użyteczności publicznej, domy i nie tylko. Jeśli Rosjanie zbliżają się do granic miasta, pokrywają je "Gradem", "Huraganami", "Tornadami" itp. - są to systemy ostrzeliwania, które obejmują powierzchnię od 4 do 60 kilometrów od jednego strzału. Walki toczą się w kilku kierunkach. Północny region Kijowa, gdzie nasi ludzie starają się przede wszystkim wyprowadzić wojska z Kijowa, aby nie doszło do zniszczenia przez systemy ognia salwowego. Czernihów, Sumy, Charków – gdzie również nasi ludzie zaczynają wyzwalać część osiedli okupowanych przez Rosję. Południe - region Chersonia i Zaporoża, gdzie jest wiele okupowanych terytoriów i nasi żołnierze próbują powstrzymać natarcie i przejść do kontrataku. Przez ostatni tydzień Rosjanie zostali wypędzeni z rejonu Mikołajowa i z okolic Mikołajowa. Najgorsza sytuacja jest na wschodzie, czyli w miastach: Mariupol, Wołnowacha, Popasna, Rubiżne itd. Te miasta są prawie zrównane z ziemią. Rosjanie wzięli za cel zajęcie całego obwodu donieckiego i ługańskiego oraz otaczających go ukraińskich obwodów. Tam walki są najbardziej zaciekłe.
Jak wygląda sytuacja u Ciebie? Czy jesteś bezpieczna?
Tak, na szczęście w moim mieście jest teraz cicho. Nie było jeszcze na niego nalotów rakietowych, chociaż kilka razy dziennie słychać naloty.
Zgodnie z zaleceniami Waszego prezydenta, te miejsca, które nie są objęte działaniami wojennymi, mają pracować i starać się prowadzić "normalne" życie. Dotyczy to głównie zachodniej części. Popierasz to? Jak to wygląda w praktyce?
Tak, po dwóch pierwszych tygodniach stresu wojennego wszyscy zaczęli powoli pracować. Rolnicy rozpoczynają akcję siewu, a szkoły wznowiły naukę na odległość. Kawiarnie i placówki gastronomiczne znów pracują dla odwiedzających. Przedsiębiorstwa przemysłowe i uczelnie wyższe ze wschodu przenoszą się na zachód i zaczynają działać. A w miastach znów pracują taksówki. Ponownie otwierają się sklepy odzieżowe i salony piękności. Po wojnie dużo pracy będzie mieć branża budowlana.
Kijów to Wasza stolica. Każdy patrzy na to, co tam się dzieje. Jak wygląda sytuacja obrony stolicy? Czy dociera tam pomoc humanitarna?
Każdy Ukrainiec i obcokrajowiec (oprócz żołnierzy rosyjskich) może teraz swobodnie wjeżdżać i wyjeżdżać z Kijowa. Dlatego pomoc humanitarna trafia tam regularnie, a stamtąd do Czernihowa, Charkowa, Sum. Kijów przygotowywał się do odparcia ofensywy. Wszyscy są gotowi. Na ulicach znajdują się punkty kontrolne i przeciwczołgowe jeże, obrona terytorialna i obrona przeciwlotnicza. W tym samym czasie zaczynają działać przedsiębiorstwa i instytucje, bo Kijów musi jakoś żyć, a to wszystko może długo potrwać.
Zawieszenie broni i zakończenie działań wojennych. To jest priorytet. Jak myślisz, na ile jesteśmy blisko tego i na ile Ukraina skłonna jest do ustępstw?
Pokój jest daleko, daleko stąd. Przygotowujemy się moralnie na 6-9 miesięcy wojny. Wiele żądań Rosji jest nie do przyjęcia.
Jak z waszą walką z fakenewsami. Ostatnio jest ich bardzo dużo. Z jakimi fałszywymi informacjami się spotykasz? Jak udaje się Wam z nimi walczyć?
Fałsz rozprzestrzenia się lepiej i brzmi bardziej interesująco dla rozdartych wojną ludzi niż banalna prawda. Więc walczymy, ale nie jest to łatwe. Musimy nauczyć ludzi odczuwać, co może być fejknewsem. Przykładowo przyjaciel, który mówi mi: "Zełenski jest zdrajcą, przyłączy nas do Rosji". Jak się walczy z takim newsem? Zadaje się pytania: "Dlaczego miałby to zrobić? Co zyska, jeśli odda nas Rosji?". Nagle ktoś się orientuje, że nie ma odpowiedzi. Albo inny mówi: "Zdrada! Kadyrowici stali 10 metrów ode mnie, ale nie wolno mi było do nich strzelać i wyszli bezpiecznie i bez szwanku". Sprawdzamy taką wiadomość i okazuje się, że ludność cywilna była w tym czasie ewakuowana, więc jest oczywiste, że był zakaz strzelania.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.