Z relacji naszego rozmówcy wynika, że przedstawiciel firmy PGE zapukał do jego drzwi we wrześniu 2015 roku. Przedstawił się jako „kontroler faktur za energię”. Starszy człowiek otworzył drzwi i wpuścił „kontrolera”. Po chwili rozmowy czytelnik przyniósł wszystkie faktury za prąd. Po wnikliwej analizie faktur „kontroler” poprosił o dowód osobisty, któremu zrobił zdjęcie. Następnie poinformował naszego rozmówcę, że z fakturami jest wszystko w porządku i że rozpoczyna procedurę pisania raportu pokontrolnego. Po wypełnieniu kilku druków poprosił o podpisanie się – nie informując dokładnie, czego dotyczy „raport”.
Więcej w 34 numerze Korso