Wiceminister zdrowia, Janusz Cieszyński mówił, że decyzja o powrocie do szkół i nauczaniu w formie stacjonarnej czy jednak zdalnej, będzie spoczywała na dyrektorach.
- Nam zależy na tym, by tam gdzie to będzie możliwe, dzieci poszły do szkół. Ale sytuacja epidemiologiczna zmienia się w sposób dynamiczny i trudny do przewidzenia. Naszym celem jest, by być gotowym na wypadek pesymistyczny, czyli sytuacji, w której nie ma możliwości, żeby dzieci poszły do szkoły. To jest oczywiście wariant, którego chcielibyśmy uniknąć, ale musimy być na niego gotowi - podkreślił wiceminister.
Dodał, że do dyspozycji dyrektorów będzie lokalny inspektor sanitarny, który będzie ich wspierał i informował, jakie są przesłanki do podejmowania konkretnych decyzji.
>>> W Polsce pojawiają się ogniska zakażeń w sklepach. W Mielcu nie wszyscy zakładają maseczki
- Jeśli chodzi o organizację zajęć po 1 września, na pewno będziemy w lepszej sytuacji niż kilka miesięcy temu. Wiemy, że sytuacja dotycząca epidemii jest zróżnicowana. Dlatego te decyzje - w mojej ocenie - warto, by były podejmowane indywidualnie - powiedział Cieszyński.
Odnosząc się do stwierdzenia, że jest to próba przerzucenia odpowiedzialności na dyrektorów szkół bez przekazania im pieniędzy na doprowadzenie dobrej jakości internetu czy zapewnienie hybrydowej edukacji, Cieszyński zauważył, że w ostatnich miesiącach Ministerstwo Cyfryzacji przeznaczyło setki milionów złotych na zakup komputerów dla szkół.
- Nigdy wcześniej polskie szkoły nie dostały tyle, jeśli chodzi o dostęp do bezpłatnego internetu i wyposażenie w sprzęt komputerowy - wskazał.
CZYTAJ TAKŻE: