Zniszczonych zostało 9 uli, zginęło przynajmniej kilkanaście tysięcy pszczół. Nieliczne, które przetrwały, pozbawione matek, były zbyt słabe, by przeżyć. Wybudzone po zimie owady dogorywały na sklejonych paliwem ramkach. Cała pasieka nie nadawała się już do dalszej hodowli.
Pomimo że na miejscu zabezpieczono ślady, przeanalizowano monitoring z najbliższych stacji paliw, sprawcy nie udało się zatrzymać. Pszczelarz hoduje pszczoły od 40 lat i jak twierdzi, nie miał żadnych wrogów i nie zna nikogo, kto mógłby chcieć mścić się na nim. Ule nie były monitorowane, nie ma też żadnych świadków tego przestępstwa.
Z pomocą Panu Franciszkowi ruszyli lokalni pszczelarze, jednak w odbudowaniu pasieki finalnie pomógł Bank Pszczeli, który ponad 2 lata temu założyło dwóch braci pszczelarzy z Podkarpacia. Pomysł założenia Banku Pszczelego zrodził się po tym, jak wytruto im ponad 2,5 miliona pszczół.
Bracia Szela za swoją działalność otrzymali "Pozytywkę" DDTVN.
Rafał i Maciej Szela założyli w podrzeszowskim Chmielniku Bank Pszczeli, czyli rezerwuar selekcjonowanych rodzin pszczelich, gotowych, by w każdej chwili pomóc w odbudowie innych wytrutych lub zniszczonych pasiek. Rozpoczęcie inicjatywy było możliwe dzięki pomocy darczyńców, poprzez wpłacanie pieniędzy na zrzutce na portalu crowdfundingowym - pomagam.pl.
Tworzymy instytucję, do której, w sytuacji kryzysowej, będzie się mógł zgłosić każdy pszczelarz z naszego kraju. Oferujemy kompleksową, nieodpłatną pomoc – konsultacje postępowania pszczelarskiego w sytuacji wytrucia lub zniszczenia pasieki, pomoc w planowaniu działań opartych o dobrą praktykę pszczelarską i koordynację działań pomocowych, oraz pomoc materialną w postaci pakietu startowego pszczół, niezbędnych do jak najszybszego wznowienia działalności pszczelarskiej. Przekazywany pakiet pokryje maksymalnie do 20% poniesionych strat lub do wysokości limitu pomocy na jednego pszczelarza, ustalonego przez Bank na dany rok. Na własnej skórze doświadczyliśmy, jak wygląda sytuacja w tak dramatycznej chwili. Nie ma czasu do stracenia. Dlatego życzliwa pomoc i trzeźwe spojrzenie osoby spoza centrum wydarzeń, pozwoli jak najlepiej pomóc pszczołom i samemu pszczelarzowi. Będziemy starali się być blisko, wspierać i doradzać, a cały proces aplikacji o pomoc będzie maksymalnie uproszczony i realizowany krok po kroku.
- mówi Rafał Szela.
Nowe ule, które zainstalowano u Pana Franciszka to tzw.leżaki po to, żeby nie musiał dźwigać. Wystarczy, że przesunie ramki i będzie mógł swobodnie przeglądać, doglądać i sprawdzić ile jest miodu w ulu. Wszystko ma w jednym poziomie dla tej wygody. Pan Franciszek nie krył swojej radości, pojawiły się również na jego twarzy łzy szczęścia.
Posłuchajcie relacji szczęśliwych braci Szela, w powrotnej drodze z Kaszub:
W poniedziałek do tematu powrócimy i zamieścimy obszerniejszy materiał z przekazania uli Panu Franciszkowi.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.