Temat smogu, jakim spowite są polskie miasta, nie schodzi tej zimy z czołówek serwisów informacyjnych w naszym kraju. Wyjątkowo przyczynia się do tego wyżowa bezwietrzna aura. Nie bez powodu mówi się wręcz o katastrofie ekologicznej, jaka z powodu zanieczyszczenia powietrza przez tzw. niską emisję dotyka wiele miejscowości. Źródłem tych zanieczyszczeń jest przemysł, transport kołowy, a przede wszystkim węgiel kamienny jako nasze „narodowe” paliwo grzewcze używane w często przestarzałych piecach przydomowych kotłowni.
Jedna stacja wiosny nie czyni
Przez wiele lat mieszkańcy Mielca za głównego winowajcę złego stanu atmosfery nad miastem uważali firmy strefy przemysłowej, z zakładami Kronospanu na czele. Teraz okazało się, że nie mniejszym problemem jest niska emisja.
Monitoring powietrza w polskich miastach wykazuje niezbicie, że poziomy ostrzegawcze zanieczyszczeń powietrza pyłem PM 10, PM 2,5 i benzoapirenem są przekraczane głównie w sezonie grzewczym. W Mielcu potwierdzały to zarówno tzw. pasywne pomiary imisji (czyli pyłów opadających z powietrza na ziemię) w stacji przy budynku zarządu ARP (przy ulicy Partyzantów), jak również wyniki pomiarów pierwszej w Mielcu automatycznej stacji ciągłego monitoringu, jaka dwa lata temu powstała przy ulicy Solskiego (obiekty MOSiR-u).
Pojedynczy punkt pomiarowy był jednak kroplą w morzu potrzeb i nie mógł pokazać źródeł tych zanieczyszczeń. Dla firmy Kronospan był to argument do tego, że kominy tego zakładu emitują do powietrza głównie tzw. parę wodną.
Więcej w 5 numerze Korso