W czasie pandemii koronawirusa większość nas zasłania usta i nos przy pomocy maseczek ochronnych. Ostatnio coraz popularniejsze stają się też plastikowe przyłbice, głównie dla tego, że dla wielu są zdecydowanie wygodniejsze. Jak się jednak okazuje wybór plastikowej osłony nie jest najlepszym rozwiązaniem.
CZYTAJ TAKŻE:W ostatnim tygodniu powiat mielecki bije rekordy. Mamy najwięcej zakażeń w województwie
Jak pokazują najnowsze badania uczonych z ośrodka badawczego w Kobe w Japonii, przyłbice nie chronią wystarczająco przed wydostawaniem się na zewnątrz cząsteczek śliny i wydzielin z nosa. Badania wykazały, iż niemal 100 proc. cząsteczek mniejszych niż 5 mikrometrów oraz połowa cząsteczek o wielkości 50 mikrometrów, wydostaje się spod plastikowych osłon.
Jak zaznacza główny autor badania Makoto Tsubokura, najskuteczniejszym sposobem na zahamowanie rozprzestrzeniania się koronawirusa pozostaje noszenie tradycyjnych maseczek uszytych z tkanin.
Podobne badania z przyłbicami wykonali naukowcy z Florida Atlantic University, które opublikowali później na łamach pisma „Physics of Fluids. Ich wyniki są podobne. Okazało się, że przyłbica zatrzymuje pierwotny strumień z kropelkami, ale potem z łatwością rozchodzą się one wokół przedniej szyby. Z czasem kropelki te mogą rozprzestrzenić się na dużym obszarze zarówno na boki jak i w przód, choć ze spadającym stężeniem
Badania te dobitnie pokazuje, że plastikowe przyłbice nie chronią przed zakażeniem. Dają jedynie złudne poczucie bezpieczeństwa.