Chyba każdy, kto jeździ mieleckimi ulicami, spotkał się z taką sytuacją. Zamknięte szlabany na przejeździe kolejowym. Samochód zostaje unieruchomiony w korku. Kierowca czeka minutę, dwie, pięć. W końcu jedzie. Jedna lokomotywa. Tyle czekania dla jednej małej ciuchci? Nawet nudzące się w korku dzieci, które udało się uspokoić na chwilę obietnicą, że zobaczą pociąg, są rozczarowane.
Godziny szczytu najgorsze
Zwłaszcza w godzinach szczytu zamknięte szlabany na kolejowych przejazdach powodują gigantyczne korki w mieście. Wjazd do miasta od strony Tarnobrzega jest zablokowany, stoi całe rondo, nie sposób przez nie przejechać, nawet jeśli nie chcemy przejeżdżać przez tory. Podobnie newralgicznym miejscem drogowo-kolejowego układu komunikacyjnego jest przejazd w okolicach hali targowej. Mielec ma jeden wiadukt w centralnej części miasta, umożliwiający przejazd z ominięciem szlabanów. I na razie takich rozwiązań nie przybędzie, a po rewitalizacji pociągi mogą kursować nawet co pół godziny, jak wynikało z wcześniejszych zapowiedzi PKP Polskich Linii Kolejowych. Jak często wtedy będą pojawiać się takie korki w Mielcu?
Nie będzie wiaduktów i podziemnych przejazdów
Jak się dowiedzieliśmy, projekt przebudowy linii kolejowej nie przewiduje ułatwień dla kierowców. - Rewitalizacja skupia się głównie na przebudowie torów - poinformowała Monika Skowrońska-Ziomek z urzędu miasta, który ściśle współpracuje z PKP Polskimi Liniami Kolejowymi. - Przejazdy będą miały podwyższone standardy. Będą lepiej oznakowane dla zwiększenia bezpieczeństwa. Nie ma przewidzianych przejazdów nad i pod torami - poinformowała.
Miasto wynegocjowało co prawda z inwestorem, czyli PKP PLK, kilka ułatwień, ale dotyczą one jakości przejazdów i przejść dla pieszych. Wykonane zostanie przejście przez tory na wysokości osiedla Rzochów w powiązaniu z osiedlem Inwestorów oraz przejście podziemne łączące stację PKP z dworcem autobusowym. Podniesiony standard będzie miał przejazd kolejowy od ul. B. Chrobrego, będzie też dostosowany do istniejących dróg publicznych. Utrzymane zostanie też przejście w poziomie szyn na wysokości obecnego ślimaka pomiędzy ul. Jagiellończyka i ul. Drzewieckiego. Te ustalenia zostały już ujęte w dokumentacji przetargowej, więc mielczanie mogą być pewni ich wykonania. Ale to wszystko, jeśli chodzi o ułatwienia.
Szlabany muszą być zamknięte
- Kiedy jedzie pociąg, musimy zamknąć szlabany z odpowiednim wyprzedzeniem - wyjaśnia mielecka dróżniczka. - To nie jest nasza złośliwość, jak czasem myślą kierowcy. Szlabany muszą być zamknięte z obu stron miasta, zanim wjedzie pociąg. Nikt nie weźmie na siebie odpowiedzialności za to, co mogłoby się stać, gdyby zostały zamknięte później. A że pociąg jedzie wolno, to zanim przejedzie, schodzi trochę czasu - wyjaśnia. - To jest dziewiętnastowieczny system. Po remoncie na pewno będzie lepiej, pociągi będą przejeżdżać szybciej, więc szlabany będą zamknięte krócej - pociesza.
W przyszłości będzie lepiej
Co prawda miasto o kierowcach nie zapomniało, ale ewentualna budowa podziemnych przejazdów lub wiaduktów to jak na razie odległa perspektywa. - Jako miasto mamy świadomość, że takie rozwiązania będą potrzebne. Pojawiły się już pierwsze koncepcje. Będziemy myśleć o przejeździe pod torami w ciągu ul. Wolności - mówi Monika Skowrońska-Ziomek.
Aktualnie trwa procedura przetargowa dotycząca rewitalizacji torów. Przetarg już praktycznie był zakończony, ale unieważniono jego rozstrzygnięcie po odwołaniu jednego z uczestników. Teraz ponownie są oceniane złożone oferty. - PKP nie przewiduje całkowitego unieważnienia przetargu i liczy na pozytywne rozstrzygnięcie obecnego - informuje Monika Skowrońska-Ziomek. - Prace związane z projektowaniem powinny rozpocząć się jeszcze w tym roku - mówi. Faktyczny remont zacznie się jednak najprawdopodobniej w roku 2019.