reklama

Curie Skłodowska z Radomyśla Wielkiego

Opublikowano:
Autor:

Curie Skłodowska z Radomyśla Wielkiego - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościTę dziewczynę musicie zapamiętać, bo jeszcze nieraz usłyszy o niej świat. Aleksandra Snuzik ma 17 lat, pochodzi z Radomyśla Wielkiego i tylko krok dzieli ją od wynalezienia lekarstwa na śmiertelną odmianę malarii.

Kiedyś trenowała zapasy i inne sporty walki. Mówi skromnie, że uczyła się dobrze, ale nie jakoś wybitnie. I dopiero gdy rozpoczęła naukę w gimnazjum, zauważyła, że fajnie by było robić coś więcej...

Asystentka nauczyciela już w gimnazjum

- Na początku gimnazjum pojechałam na obóz naukowy do Anglii, na którym wyśmiano mnie, że jestem Polką, bo Polacy jedzą dużo cebuli, co było według nich okropne. Wkurzyłam się wtedy i powiedziałam, że któregoś dnia zrobię coś z cebuli – opowiada Ola.

Chęć dowiedzenia się czegoś więcej o cebuli zadecydowała, że nastolatka przeniosła się do innej szkoły.

 

W Niepublicznym Gimnazjum w Mielcu  nauczycielka biologii odkryła niebywały talent uczennicy. Namówiła Olę do wzięcia udziału w konkursach przedmiotowych z biologii i chemii. Dzięki temu w drugiej klasie gimnazjum została laureatką wojewódzkiego konkursu z biologii, a w trzeciej także z biologii, języka polskiego i historii.

Wtedy też stało się coś nieprawdopodobnego. Ze względu na ogromną wiedzę dziewczyny, nauczyciele ze szkoły uznali, że powinna uczyć razem z nimi. I tak gimnazjalistka została asystentem nauczyciela.

- To był eksperyment szkolny, sama byłam ciekawa, jak zostanę odebrana jako nauczycielka - mówi uczennica. Przez pewien czas Ola uczyła swoich kolegów.

- Mówiłam im o rzeczach, z którymi sama miałam kiedyś problemy - opowiada. Szkoła dawała Oli mnóstwo swobody, nie wymuszając od niej konieczności chodzenia na lekcje. Przedmioty zaliczała indywidualnie.

Tylko miesiąc lekcji w liceum

Ola pochłaniała książki, zwłaszcza różnego rodzaju publikacje naukowe. W pewnym momencie wrócił wątek cebuli. - Zaczęłam się dowiadywać, co mogę z tej cebuli zrobić – wspomina. Pewnego dnia trafiła na ciekawą publikację na ten temat, napisaną jednak w języku rosyjskim. Książka dotyczyła oddziaływania cebuli na pierwotniaki. Mimo bariery językowej, dziewczyna nie poddała się i w ciągu dwóch miesięcy opanowała  podstawy języka rosyjskiego, umożliwiające jej zrozumienie książki.

W trzeciej klasie gimnazjum Ola przeszła automatycznie do liceum. Na swoją przyszłą szkołę wybrała V Liceum Ogólnokształcącym im A. Witkowskiego w Krakowie, klasę o profilu biologiczno-chemicznym.  Po miesiącu nauczyciel biologii stwierdził, że nie powinna być dłużej w tej klasie, tylko dalej się rozwijać.

Aby zwolnić Olę z lekcji, szkoła skierowała ją do poradni psychologiczno – pedagogicznej, gdzie wysyła się wybitnie uzdolnionych uczniów. Standardowo następuje to po około pół roku nauki, w przypadku Oli nie było konieczności, żeby tyle czekać. Specjaliści uznali, że dziewczyna nie musi chodzić do szkoły, wystarczy, że będzie sama uczyć się w domu.

Cebula, pantofelki i Polska Akademia Nauk

W czasie, gdy Ola przygotowywała się do olimpiady biologicznej dla licealistów, zaczęła też pisać swoją pierwszą pracę badawczą.

- Wiedziałam, co chcę zrobić, brakowało mi wtedy jednak narzędzi – mówi. Ola nie miała wówczas ani mikroskopu, ani pantofelków (pierwotniaków), potrzebnych do prowadzenia badań. Dzięki pomocy rodziców dziewczyna kupiła po jakimś czasie upragniony mikroskop, wyhodowała też sama pierwsze pierwotniaki.

Mając niezbędny do prowadzenia badań sprzęt, Ola mogła w końcu przeprowadzić swój pierwszy eksperyment. Do pantofelków dodała sok z cebuli. To, co stało się z nimi, zaintrygowało dziewczynę - Pantofelki zaczęły poruszać się do tyłu  zamiast do przodu, po czym niespodziewanie wybuchły – Ola opisuje doświadczenie.

Przez dwa miesiące dziewczyna szukała odpowiedzi, dlaczego tak się stało, prowadziła badania i opisywała ich wynik. Wiedzę czerpała głównie z różnych publikacji naukowych. Pewnego dnia zaniosła wyniki swojej pracy do Polskiej Akademii Nauk w Krakowie.

Tam została bardzo mile przywitana, otrzymała od naukowców pierwsze odczynniki i ich własne pantofelki. Naukowcy docenili wysiłek dziewczyny. - Zarekomendowali moją pracę na międzynarodowy konkurs European Union Contest for Young Scientist, którego zostałam finalistką - opowiada.

Dzięki pomocy nauczycieli z piątego liceum w Krakowie Ola wzięła udział w wielu konkursach naukowych, wygrała również olimpiadę biologiczną w województwie małopolskim.

Ola wiedziała, czego chce i dążyła do tego także dzięki networkingowi, w który się zaangażowała. W sieci dziewczyna promowała się, zawierała znajomości, sama dążyła do tego, żeby świat ją zauważył.

Uniwersytet w Oxfordzie, Ghana

Żeby nie dojeżdżać codziennie na badania z Krakowa do Warszawy, Ola  przeprowadziła się do stolicy. Zmieniła też liceum na najlepszą w Polsce Akademię High School. Mimo zmiany szkoły, dziewczyna nie musi do niej chodzić, gdyż - tak jak w poprzedniej - udowodniła, że nie ma takiej potrzeby.

W lipcu Aleksandra Snuzik reprezentowała Polskę podczas London International Youth Science Forum, w którym brało udział ponad 465 uczestników z 67 krajów. Ola była prelegentem podczas konferencji naukowej, która odbywała się w Imperial College London.

Podczas pobytu w Anglii nastolatka gościła także w Jenner Institute at Oxford University, gdzie odbywała konsultacje oraz szkolenie w tamtejszym laboratorium. Wtedy też polska nastolatka zainteresowała się problemem "supermalarii", czyli śmiertelnej odmiany tej tropikalnej choroby.

- Rozmawiała z profesorem, który zajmował się opracowaniem szczepionki na malarię. Podpowiedział mi, żebym zajęła się tym problemem, jednak nie w Polsce, tylko w Ghanie – mówi.

Profesor napisał Oli rekomendację. Niedługo później dziewczyna wyjechała do Afryki, najpierw do szpitala do Ghany, gdzie była stażystą i wolontariuszką w obozie chorych na trąd.

- Moja mama nie widziała wtedy o tym, nie powiedziałam jej, że zajmowałam się chorymi na trąd, bo wiedziałam, że nie pozwoliłaby mi pojechać. – Ola nie ukrywa, że bardzo się wtedy bała. - Musiałam to jednak zrobić, żeby nie żałować, że nie spróbowałam.

W Ghanie Ola prowadziła także badania nad śmiertelną odmianą malarii. - Udało się nam udowodnić, że związek cebuli upośledza pasożyty tej tropikalnej choroby.

Wielkie plany

  W Ghanie Ola zrozumiała, co chce w życiu robić. - Zamierzam zostać lekarzem, konkretnie transplantologiem i zająć się medycyną regeneracyjną, czyli hodowaniem organów z komórek macierzystych. To przyszłość naszej medycyny. Uodparniamy się na leki, narządy przestają prawidłowo funkcjonować, możliwość ich hodowania i późniejszego przeszczepiania jest bardzo ważna – nastolatka uzasadnia swój wybór.

Ola ma zamiar dostać się na jedną z prestiżowych amerykańskich uczelni  - Harvard University, na który co roku aplikuje około 50 tysięcy osób, podczas gdy taką szansę dostaje tylko tysiąc najlepszych. Jak mówi, będzie ją to kosztowało bardzo dużo pracy, ma jednak jeszcze rok na przygotowania, w przyszłym roku będzie pisać maturę polską, brytyjską i amerykańską.

- W przyszłości marzy mi się otworzenie kilku klinik, w tym jednej w Polsce - opisuje swoje wielkie plany nastolatka. Wcześniej zamierza jednak dokończyć badania nad wpływem cebuli na różne choroby, w tym śmiertelną odmianę malarii.

- Będę je niedługo kontynuować. Jeśli chodzi o badania nad "supermalarią", będą one możliwe dopiero za granicą. Takie badania trwają bardzo długo, ale wszystko idzie w dobrym kierunku – zapewnia Ola Snuzik z Radomyśla Wielkiego.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE