Zadłużenie będzie się tylko powiększać przez najbliższe lata, gdyż miasto czeka kilka dużych inwestycji, w tym ta najważniejsza dla radnych PiS byłej kadencji, "flagowa" inwestycja w nową halę sportową. Osobiście nie zgadzałem się od samego początku z rezygnacją z remontu starej hali – w kolejnych latach po remoncie można było zacząć myśleć nad nowym, wielofunkcyjnym obiektem.
Tak się jednak nie stało, gdyż z głosami rozsądku wielu osób wygrał irracjonalny upór radnych takich jak pan Ryniewicz, Cena czy inni radni poprzedniej, jak i w kilku przypadkach (niestety) obecnej kadencji. Dla przypomnienia, wyliczenia pana Ryniewicza, krążące po mediach niejako w formie wyjaśnienia decyzji od odejścia od modernizacji starej hangar-areny, pokazywały kwotę 38,5 mln złotych jako koszt inwestycji w cyt.: "nową, wspaniałą halę", na którą cyt.: "Mielec po prostu stać". Otóż, okazuje się, że jednak nie stać. Obecnie koszt budowy wyniesie 140 mln zł, minus dotacja, która ma być wypłacona przez ministerstwo. Jeśli do tego szalonego pomysłu doliczymy inne, dużo konieczniejsze dla miasta inwestycje, to obraz przyszłych budżetów i ogólnie finansów miasta robi się nieciekawy. Jak wyliczał pan Nowakowski na niedawnej sesji rady miasta, w roku 2020 deficyt wynieść ma 162 mln, rok później 170,5 mln. Przy obecnych dochodach miasta, względną równowagę budżetu miasto osiągnąć może... w 2043 roku.
Poza inwestycją w halę sportową, poprzednią radę miasta cechowała niepoprawna wręcz rozrzutność, która manifestowała się dziesiątkami "wrzucanych" do budżetu miasta poprawek, które sprawiały, że deficyt rokrocznie się powiększał, choć poprzednia rada miasta zastała finanse publiczne miasta w dość dobrym stanie, po wieloletnich rządach prezydenta Chodorowskiego. Jak większość radnych PiS doprowadziła przez cztery lata do rekordowego deficytu, bez problemu można prześledzić, niestety, nie mam na to miejsca. Osobiście, najbardziej dziwi mnie to, że żaden z obecnych radnych, współodpowiedzialnych za taki stan rzeczy, nie uderzył się w przysłowiową pierś i nie przyznał do winy. Niektórzy nawet apelowali o rozwiązanie problemu i "zaciskanie pasa" przez nowe władze, zatem refleksja nie nadeszła.
Przy tak dużym i rosnącym deficycie budżetowym na rozrzutności poprzednich radnych ucierpią mieszkańcy. Jeśli nowe władze podejdą do problemu poważnie, to niestety, przy każdym projekcie wydatków będzie musiała nastąpić poważna dyskusja, na ile taki wydatek jest potrzebny. Pozostaje nadzieja, że na wydatki naprawdę kluczowe, takie jak poprawa jakości powietrza w mieście, ochrona środowiska poprzez (m.in.) dbałość o zieleń miejską oraz sensowna gospodarka odpadami znajdą się odpowiednie środki. Oby obecna rada patrzyła w przyszłość dalej niż tylko następny rok.