W poniedziałek, ojawienia się policji i straży leśnej, aktywistomskutecznie udało się wstrzymać wycinkę w ponadstuletnim lesie bukowym.
Nadleśnictwo Lutowiska zaplanowało na okres najbliższych 10 lat wycięcie 865 tysięcy m3 drewna – to kilkaset tysięcy dużych drzew, które zostaną przeznaczone do tartaku i na opał. Tak duża skala wycinki powoduje, że w Lutowiskach tnie się więcej niż przyrasta, łamiąc podstawową zasadę zrównoważonej gospodarki leśnej. Mimo tego, Nadleśnictwo jest trwale deficytowe, tylko w okresie 2016-2018 otrzymało około 30 mln złotych dopłaty z Funduszu Leśnego.
– Na wycince w Bieszczadach tracimy podwójnie. Bezpowrotnie znikają ostatnie fragmenty naturalnych lasów, wyjątkowe na skalę europejską. Po drugie, wszyscy dopłacamy do tej wycinki, bo jest ona zwyczajnie nieopłacalna. Dlatego już w 2018 roku złożyliśmy w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie dwa postulaty. Domagamy się wstrzymania wycinki starodrzewi oraz zaprzestania polowań w otulinie Bieszczadzkiego Parku Narodowego i na terenie projektowanego Turnickiego Parku Narodowego. Dotychczas bez rezultatu. Dlatego zdecydowaliśmy się na blokadę, bo chcemy mieć głos w sprawie naszych lasów, a Lasy Państwowe nie chcą nas słuchać – przypomina Ola, jedna z aktywistek.