Kilka lat temu gość z Afryki uwił sobie gniazdko na kominie Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Wadowicach Górnych. Od kilku lat trwają też starania, by boćka zniechęcić do tego miejsca. Dym, który wydostawał się podczas palenia w piecu, wracał do środka. - To niedopuszczalne - kwitował wójt gminy Jerzy Kos. Po uzgodnieniach z Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska gniazdo było usuwane, ale bocian zawsze, kiedy wracał do Wadowic, budował nowe. Nie pomogła akcja mieszkańców Wadowic, którzy w tym roku przygotowali nowe siedlisko kilkadziesiąt metrów dalej. Bocian go nie zaakceptował. Po raz kolejny zatrzymał się po długiej podróży na szkolnym kominie. Pojawiło się też nowe gniazdo.
Jak z problemem poradziła sobie szkoła? Na kominie oprócz sterty gałęzi pojawiły się rury, które mają swobodnie odprowadzać dym podczas palenia w szkolnym piecu. Dwie stanęły na środku komina powyżej gniazda. Chciałoby się powiedzieć, że tym sposobem "wilk syty i owca cała".