Od objęcia urzędu przez Radosława Swoła minęło już 100 dni. Już na początku swojego urzędowania zorganizował serię spotkań z mieszkańcami oraz przedstawicielami lokalnych organizacji, aby lepiej zrozumieć ich potrzeby i oczekiwania. Ten czas to także okres wytężonej pracy nad realizacją obietnic wyborczych. Ożywienie rynku miejskiego, organizacja wielu imprez, wydarzeń kulturalnych i sportowych oraz aktywne uczestnictwo w życiu miasta – to tylko niektóre z działań, które wprowadził w życie, pokazując, że Mielec może stać się miejscem atrakcyjnym dla mieszkańców w każdym wieku. Radosław Swół udowadnia, że jest liderem z wizją, który potrafi przekuć swoje obietnice w konkretne działania. Jego aktywność i zaangażowanie w życie miasta pokazują, że nawet w stosunkowo krótkim czasie można wprowadzić zmiany, które mają realny wpływ na codzienne życie mieszkańców. Oby kolejne miesiące jego prezydentury były równie owocne i przyniosły dalszy rozwój Mielca jako miejsca przyjaznego, nowoczesnego i otwartego na potrzeby wszystkich jego mieszkańców.
Jak minęło Panu pierwsze 100 dni prezydentury? Jakie było największe zaskoczenie lub odkrycie w ciągu tych dni? Czy szybko się Pan odnalazł na stanowisku Prezydenta?
- Ten czas minął bardzo szybko i bardzo intensywnie. I to bardzo dobrze. Lubię tak pracować i staram się tak pracować. Staram się, aby zawsze na koniec dnia mieć satysfakcję z dobrze wykonanych zadań. Do tego właśnie zobowiązali mnie mieszkańcy. Cieszę się, że w te 100 dni udało się wiele zrobić. Ożywiliśmy rynek, zorganizowaliśmy wiele imprez kulturalnych i sportowych, których wcześniej nie było. Te 100 dni poświęciliśmy na przygotowanie do realizacji naszych najważniejszych zobowiązań wyborczych - m.in. bezpłatnej komunikacji miejskiej, Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Mielcu, nowych miejsc wypoczynku i przejrzystych, przewidywalnych i niskich danin miejskich.
Czy szybko się odnalazłem na tym stanowisku – sądzę, że tak. Dużą pomocą i wsparciem jest zespół ludzi tu pracujących i bardzo im dziękuję za otwarte i ciepłe przyjęcie plus oczywiście zastępcy, którym również bardzo dziękuję za pełne zaangażowanie w sprawy miasta. To wszystko zaczyna naprawdę dobrze działać.
W pierwszej turze wyborów zagłosowało na Pana 6478 osób, to o 1485 więcej niż na kandydata, który był na drugim miejscu. Czy uważa Pan, że po tych 100 dniach otrzymałby Pan równie duże zaufanie wyborców?
- Mam taką nadzieję. Rozmawiam i współpracuję ze wszystkimi, jestem otwarty i do dyspozycji dla wszystkich środowisk, wkładam w tę funkcję całe serce i cokolwiek robimy, mówię tu już ogólnie jako samorząd, robimy to na 100%. Sądzę, że to zaangażowanie jest dostrzegane.
Potrzebujemy nowego impulsu, nowej energii i nowej - skutecznej strategii rozwoju. Potrzebujemy jej - nie za dwa czy pięć lat. Potrzebujemy jej teraz. Już dość czasu zmarnowaliśmy - mówił Pan podczas kampanii. Jakie punkty z listy zobowiązań (nie obietnic) zostały już zrealizowane lub są w trakcie realizacji? Mieszkańcy są zainteresowani między innymi darmową komunikacją, plażą nad Wisłoką.
- Dokładnie tak. Tu nic się nie zmieniło i to wszystko się dzieje. Oczywiście efekty pracy będą widoczne za jakiś czas, bo nie mam czarodziejskiej różdżki aby zrobić wszystko w 100 dni, ale efekty tej pracy zapewniam, że będą i będą zauważalne. Po wakacjach zaprezentujemy radnym draft Konstytucji Finansowej miasta Mielca i zaprosimy do pracy nad jej ostatecznym kształtem. W tym dokumencie określimy założenia finansowe miasta na całą kadencję. Chcemy aby wszelkie podatki, daniny, opłaty na które mamy wpływ w samorządzie były niskie i przewidywalne. To ważne zarówno dla mieszkańców jak również dla funkcjonujących w naszym mieście przedsiębiorstw. Zarówno nad miejską plażą jak i nad bezpłatną komunikacją miejską intensywnie pracujemy. Założenia bezpłatnej komunikacji miejskiej w przeciągu kolejnych stu dni również zostaną zaprezentowane miejskim radnym tak, aby w przyszłym roku mieszkańcy miasta Mielca mogli pojechać autobusami za darmo. Podjąłem konkretne zobowiązania startując w kampanii wyborczej. Uważam, że powinno być tak, że jak ktoś startuje i umawia się na coś z mieszkańcami, to tych umów powinien dotrzymywać. Tak właśnie to powinno wyglądać. To nie jest tak, że kampania wyborcza rządzi się swoimi prawami i można obiecywać co się chce. Z tego będzie się rozliczonym i ta praca, zaangażowanie jest po to aby na koniec bilans był pozytywny i cała kadencja została dobrze oceniona przez mieszkańców.
Miał Pan przygotowaną koncepcję utworzenia Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Mielcu, którą stworzył Pan z profesorem oświaty Mieczysławem Wilkiem. Czy podjął Pan dalsze działania w tej sprawie?
- Naturalnie. W czerwcu mieliśmy pierwsze spotkanie zespołu roboczego w tej kwestii, podzieliliśmy zadania i pracujemy w podgrupach. To się po prostu dzieje. Każdy kto zna profesora Mieczysława Wilka, a zna go wiele osób, to wie że on nie pozwoli na to aby ktokolwiek o tym zapomniał, a i ja mam dobrą pamięć...
W jakim miejscu mogłaby powstać uczelnia? Czy mieściłaby się w nowym budynku, czy w już istniejącym?
- Najprawdopodobniej będzie to jeden z budynków, który jest już w zasobach miejskich. Nie będziemy budować nowego, bo zwyczajnie nie mamy na to czasu. Chcemy zaprezentować w krótkim czasie koncepcję z konkretnym biznesplanem, z wszelkimi założeniami. Chcemy, aby to były atrakcyjne studia inżynierskie, bo takich w Mielcu nie mamy. Podstawą będzie szkolenie dualne, połączenie teorii z praktyką. Chcielibyśmy zaangażować i wykorzystać tak naprawdę zasoby, w tym wiedzę i kompetencje, które już w Mielcu mamy. A mamy naprawdę bardzo wiele. Zwyczajnie do tej pory nie potrafiliśmy wykorzystać tego potencjału.
Przedsiębiorstwa potrzebują pracowników z konkretnymi kompetencjami, gdzie są gotowe na to aby same zaangażować się w proces nabywania przez nich umiejętności praktycznych. Przede wszystkim jednak, to one najlepiej wiedzą jakie umiejętności i jaka wiedza są w danej chwili w cenie, na jakie jest zapotrzebowanie, a o to też chodzi ludziom, którzy decydują się na studia.
Rozmawiamy o szkolnictwie i praktyce. Czy powstaną nowe miejsca pracy z atrakcyjnym wynagrodzeniem?
- O takie będziemy zabiegać. Uważam, że stymulowanie powstawania dobrych miejsc pracy jest jednym z zadań naszego samorządu, bo to przyciąga młodych ludzi. Nawet jeśli ktoś wyjeżdża czy to na studia czy z innych powodów, to musimy jako miasto mieć ofertę, żeby ten człowiek mógł tutaj wrócić i chciał tutaj wrócić. Dobra praca jest na pewno jednym z takich argumentów, które przemawiają do młodego człowieka i zachęcają do powrotu. Nad tym też pracujemy. Sam mam już zaplanowane dwa spotkania z potencjalnymi inwestorami z branży lotniczej.
Zapewniał Pan rozwój mieleckiego lotniska. Był Pan na spotkaniu z Prezesem portu lotniczego Jasionka Rzeszów. Czy padły wtedy jakieś konkretne propozycje? W jaki sposób planuje Pan wykorzystać potencjał mieleckiego lotniska do rozwoju produkcji i obsługi statków powietrznych?
- Przede wszystkim należy zacząć od podniesienia klasy lotniska. Zostały wykonane już założenia modernizacji pasa oraz wykonania infrastruktury uzupełniającej. Jeśli uda nam się tego dokonać będzie to zupełnie nowy etap w rozwoju mieleckiego lotniska. Znamy koszty tego przedsięwzięcia i poszukujemy rozwiązań finansowych. Póki co nie chciałbym więcej zdradzać w tym temacie dla dobra sprawy.
Angażuje się Pan mocno w sport i kulturę. Jakie nietypowe lub kreatywne pomysły na ożywienie przestrzeni miejskiej chciałby Pan zrealizować w Mielcu?
- Myślę, że już te 100 dni pokazały, że w Mielcu można robić więcej i da się robić więcej. Pokazały to m.in. obchody 80 rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, w organizację których wreszcie aktywnie włączył się samorząd miasta Mielca. W ramach tych obchodów zorganizowany został koncert na Górce Cyranowskiej, spektakl w Domu Kultury oraz pokaz multimedialny. Wszystkie te wydarzenia cieszyły się dużym zainteresowaniem. Warto dodać, że nie ma takiego wakacyjnego weekendu aby coś się nie działo w Mielcu. Jeśli dołożymy do tego nowe miejsca rekreacji i pomysły które mamy, to za rok będzie jeszcze lepiej. Nie zdradzając szczegółów powiem tylko, że szykujemy na przyszły rok bardzo ciekawą propozycję, ale niech to będzie pewnego rodzaju niespodzianka. Co ciekawe, gdy aktywniej zaczęliśmy planować wydarzenia kulturalne, w odpowiedzi od mieszkańców otrzymaliśmy kolejne pomysły i propozycje. Niektóre już wkrótce będą realizowane. Współpraca z mieszkańcami to podstawa przy tego typu wydarzeniach. I nagle okazało się że wiele rzeczy da się zrobić i są ludzie, którym się tak zwyczajnie chce. To bardzo budujące.
Temat Stawów Cyranowskich jest wciąż na topie. Czy będą prowadzone tam prace?
- Tak naprawdę musimy wykonać tam prace albo będziemy musieli ten teren zwrócić do Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa. Niestety, ostatnie lata nie zostały należycie przepracowane w tym zakresie. Trzeba wiedzieć i pamiętać, że Miasto Mielec otrzymało ten teren pod pewnymi warunkami. Teraz musimy teren tak przygotować, aby spełnić warunki które zostały określone. Staramy się znaleźć tutaj złoty środek, który zadowoli tych którzy lubią oglądać przyrodę, z drugiej strony umożliwi korzystanie ze zbiornika wodnego tym którzy chcą się ochłodzić i spędzić czas na świeżym powietrzu. To ważne, bo dziś takich miejsc bardzo brakuje.
Czy po tych 100 dniach, myśli Pan, że uda się zrealizować wszystkie punkty z programu wyborczego? Mieszkańcy na pewno będą śledzić Pana działania.
- Powiem szczerze, że na to śledzenie działań mocno liczę (uśmiech). Nie rzucam słów na wiatr. Program, który prezentowałem to absolutne priorytety tej kadencji dlatego też, tak jak wspomniałem wcześniej, mocno nad nimi pracujemy od pierwszych dni prezydentury. Chcemy i będziemy współpracować z każdym, kto zechce nam w tym pomóc i do tej współpracy zapraszam.
Jakie są Pana marzenia i ambicje dla Mielca, które wykraczają poza bieżące projekty?
- Tu nie ma co marzyć tylko trzeba działać. Wszystko co robimy i będziemy robić w tej kadencji ma jeden cel. Powrót miasta Mielca na pozycję regionalnego lidera rozwoju. Mielec musi stać się miastem znów atrakcyjnym, przyciągającym, mającym dobrą ofertę dla młodych ludzi. Wszystko po to aby zatrzymać odpływ mieszkańców. Nie ma rozwoju miasta, nie można uczciwie o takim mówić jeśli spada liczba mieszkańców, jeśli mieszkańcy z Mielca wyjeżdżają. Mieszkania, przedsiębiorczość, lotnictwo, kultura, sport - wszystko o czym rozmawiamy tu się łączy i do tego się sprowadza. I to jest ta właściwa strategia rozwoju naszego miasta. Pełne wykorzystanie jego potencjału szczególnie w tych aspektach.
Pewnego rodzaju wizją jest to aby Mielec był miastem na prawach powiatu. To nie tylko podniesienie rangi miasta ale też optymalizacja wydatków administracyjnych. Takimi miastami są oczywiście Rzeszów ale również mniejsze od Mielca Krosno, Przemyśl i Tarnobrzeg. W przypadku tych trzech ostatnich wynika to tylko i wyłącznie z funkcji jakie w przeszłości pełniły te ośrodki. Ktoś, kiedyś o Mielcu zapomniał i myślę, że warto zacząć otwarcie zgłaszać nasze ambicje i aspiracje. Oczywiście, nie będzie to łatwe ale tak jak wspomniałem – to pewnego rodzaju wizja rozwoju miasta.
Od początku wspiera Pan osoby niepełnosprawne. Jakie działania podejmuje Pan aby ułatwić tym osobom życie i funkcjonowanie w Mielcu?
- Bardzo ciekawe pytanie i niezwykle ważne. Zawsze podkreślam to, że właśnie po to jesteśmy zorganizowani w społeczeństwo aby Ci, którym powodzi się lepiej i mieli więcej szczęścia w życiu pomagali tym, którzy mieli go mniej. Dziś jest problem z określeniem konkretnych potrzeb, nie ma jednego miejsca czy organizacji, która obejmuje swoim działaniem wszystkie osoby czy pełni taką rolę integratora. Z uwagi na okres wakacyjny, w przyszłym miesiącu zaproponuje takie szerokie spotkanie we współpracy ze Starostwem abyśmy te potrzeby mogli zebrać, określimy nasze możliwości i powstanie pewien plan odnośnie tego czego nam brakuje. Mam tu na myśli plan działań oczywiście. Póki co, zleciłem określenie takich potrzeb do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej bo moim priorytetem są mieszkańcy miasta Mielca, ale myślę że warto popatrzeć na te potrzeby szerzej. Przy takiej szerszej współpracy może uda się utworzyć dodatkowe Warsztaty Terapii Zajęciowej plus jeszcze Zakład Aktywności Zawodowej. We wrześniu będę mógł powiedzieć w tym temacie pewnie coś więcej.
Jakie wartości przyświecają Panu w podejmowaniu decyzji, które wpływają na życie mieszkańców?
- Zawsze kieruję się dobrem miasta i jego mieszkańców. Tak działałem jako radny, tak działam teraz i tak będzie zawsze. Moim pracodawcą są przecież mieszkańcy. Staram się być sprawiedliwy w decyzjach i szukać kompromisów tam gdzie są możliwe. Oczywiście są momenty gdzie trudno jest znaleźć konsensus i takim przykładem są chociażby Dni Mielca. Muzyka i to jaką ktoś lubi to rzecz gustu i nie da się zadowolić wszystkich w tym samym momencie. Stąd też Dni Mielca zorganizowane zostały tak, aby każdy mieszkaniec znalazł coś dla siebie, bo Dni Mielca są dla wszystkich mieszkańców naszego miasta – i starszych i młodszych. Rzeczywiście duża część skierowana jest do młodszego pokolenia więc mam nadzieję, że będą się dobrze bawić na zakończenie wakacji. Jest też Maryla Rodowicz, którą pamiętają i uwielbiają nasi seniorzy i pewnie nie tylko. Do tego całość pod patronatem i na antenie radia ESKA aby o naszym mieście usłyszała cała Polska. Na zakończenie Dni Mielca swój występ będzie miał Smolasty więc już dzisiaj zapraszam wszystkich na błonia Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w sobotę 31 sierpnia i niedzielę 1 września.
A co z takich może mniej ważnych rzeczy moglibyśmy ujawnić? Czy są jeszcze jakieś plany, które mogą się zrealizować a których jeszcze nie poznaliśmy?
- Całe mnóstwo (uśmiech). Mogę chyba wspomnieć o tym, że szukamy rozwiązań, możliwości dla uruchomienia w Mielcu miejsca, nazwijmy go roboczo jako Miejsce Wymiany Rzeczy Używanych. Takie miejsca działają w innych miastach, działają w innych państwach, popularne są zwłaszcza w Skandynawii. Polega to na tym, że często wyrzucamy jako mieszkańcy rzeczy jeszcze dobre, mało zniszczone, takie, które z powodzeniem mogłyby jeszcze posłużyć. Wynika to z różnych, zmieniających się warunków i potrzeb, czasem w ramach remontu, czasem w ramach przeprowadzki. I teraz zamiast wyrzucać na śmietnik moglibyśmy taką rzecz pozostawić do ponownego wykorzystania przez kogoś innego. Stół z krzesłami, żyrandol czy lodówka o książkach nawet nie wspominając bo to oczywiste i specjalna kategoria. Generalnie bez znaczenia co, ważne aby wciąż było w stanie, który pozwala na skorzystanie z danej rzeczy przez kogoś innego. To wpisuje się w ideę ograniczania zużywania zasobów naturalnych w taki zdroworozsądkowy sposób.
Jeśli chodzi o miejski PSZOK to tu też pracujemy nad koncepcją pewnej reorganizacji aby był przyjaźniejszy dla mieszkańców i aby można było więcej osób obsłużyć jednocześnie. Analizujemy również możliwość uruchomienia „odbioru na zamówienie” tzw. odpadów wielkogabarytowych od mieszkańców. Nawet jeśli będzie to usługa płatna to tylko tyle aby pokryć koszty takiej usługi i nic ponadto. Dziś gabaryty są oczywiście odbierane spod altanek i z ulic w ramach harmonogramu ale o ile, w domu jednorodzinnym czy garażu istnieje możliwość złożenia tych rzeczy to w mieszkaniu w bloku już nie. I często te rzeczy zalegają pod altankami czekając na odbiór i wpływają negatywnie na estetykę miasta. Chciałbym to zmienić i pracujemy nad rozwiązaniami. Oczywiście, już tak na końcu, to wszystko zależy w dużej mierze od nas wszystkich, mieszkańców. Będziemy nad tym pracować aby stworzyć narzędzia, stworzyć możliwości, uświadamiać i współpracować aby nasze miasto wyglądało czysto, schludnie i było zadbane.
Czy zmiany wprowadzone 1 sierpnia w urzędzie miejskim są już ostateczne, czy można się spodziewać kolejnych?
- Zmiany będą dokonywane zawsze gdy tylko zajdzie taka potrzeba. Urząd Miejski i oczywiście patrząc szerzej – miasto, musi sprawnie działać a struktura organizacyjna ma realizację działań (procesów) wspierać. W momencie gdy coś nie działa, podział zadań jest nieoptymalny lub pojawiają się nowe zadania to konieczne są zmiany dostosowujące. To naturalny proces.
Czy rodzina jest dla Pana wsparciem w tej pracy? Na pewno ciężko jest połączyć obowiązki Prezydenta z życiem prywatnym.
- Potwierdzam. Jest ciężko ale dajemy radę. Trochę pomaga fakt, że od dawna moje obowiązki zawodowe wykraczają poza zwyczajowo przyjęty czas pracy. Wsparcie rodziny, zwłaszcza żony jest tu nieocenione. Może i coś jest w tym powiedzeniu, że za każdym sukcesem mężczyzny stoi kobieta (uśmiech). Córka i syn choć są jeszcze małe to też rozumieją, że poświęcam czas na rzeczy ważne. Poza tym staram się całość pozostałego czasu poświęcić właśnie dla nich.
Jest Pan zawsze uśmiechnięty. Skąd Pan czerpie tyle optymizmu i radości?
Zawsze to z pewnością nie ale rzeczywiście jestem z natury człowiekiem pozytywnie nastawionym do życia i do innych ludzi. To pomaga w pracy i w życiu. Nie będę ukrywał -kontakt z ludźmi, praca dla nich daje mi satysfakcję stąd może ta radość.
A czy jestem optymistą? – Tak, umiarkowanym ale co do zasady tak. Korzystając z okazji pozdrawiam serdecznie wszystkich czytelników i redakcję Korso.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.