- Wraz z wiosną, kiedy pragniemy się uaktywnić, porządkować posesje i ogródki albo szybko dojść do formy, rośnie gwałtownie ryzyko zagrożenia np. zawałem serca. Dlaczego? Zapominamy, że wyższa temperatura i wysiłek narażają nas na łatwe odwodnienie i udar cieplny – mówi kardiolog. A już samo odwodnienie stwarza bardzo duże zagrożenie dla osób z problemami krążeniowymi. Na kłopoty narażone jest nie tylko serce, ale także inne ważne narządy jak mózg czy nerki. - Trzeba pamiętać, że o ile nie mamy problemów z krążeniem, zalecane jest picie co najmniej 2 litrów płynów dziennie. Jednak, co ważne, nie wliczamy w ten bilans kawy i herbaty, bo działają moczopędnie, ani płynów zawartych w posiłkach. Wysiłek fizyczny na słońcu zwiększa zapotrzebowanie na płyny nawet do 3 litrów płynów dziennie.
Kardiolodzy uważają, że sama bardzo wysoka temperatura, nawet, jeśli jesteśmy nawodnieni i mamy czapkę z daszkiem, niekorzystnie wpływa na pracę układu nerwowego. - Może zdecydowanie sprzyjać zaostrzeniu dławicy piersiowej. Widzimy to na co dzień, kiedy to pracy kardiologom przybywa lawinowo. Dlatego pamiętajmy, że gorącą wiosną i latem obowiązują zasady, o których przez zimę trochę zapomnieliśmy. Musimy się znów przyzwyczaić do tego, by podczas upałów nosić przy sobie butelkę wody, nie ma mowy o pracy w ogródku bez nakrycia głowy, a opalanie się w godzinach największego skwaru nie powinno nam nawet przechodzić przez myśl. Szczególnie, jeżeli mamy problemy z ciśnieniem. Półcień i cień będą zdecydowanie korzystniejsze dla naszego zdrowia. Oczywiście aktywność na świeżym powietrzu jest zalecana, ale trzeba ją przemyśleć, tak, aby mieć z niej korzyści zdrowotne bez niepotrzebnego ryzyka – alarmuje kardiolog z rzeszowskiej Medicarpathii.