- Ryczę jak bóbr, oczywiście ze szczęścia. Jesteście wszyscy niesamowici. - Korespondowałyśmy z mamą Mai w dniu zakończenia zbiórki. - Przez ostatnie minuty zbiórki zielony pasek błyskawicznie się zapełniał, a cyfry kręciły się jak szalone. - Dzięki zebranym pieniążkom Maja będzie mogła mieć operację, która jest jedyną szansą dla naszej córeczki - pisała mama dziewczynki.
Maja od urodzenia boryka się z poważnymi wadami, pierwsze badania wykazały polidaktylię i szpotawość lewej stopy, kolejne niedorozwój kości udowej, skróconą nóżką, zniekształcone biodro, zakotwiczenie rdzenia kręgowego.
- Od urodzenia wiedzieliśmy tylko o stopie, o reszcie wad Mai dowiadywałam się stopniowo po kolejnych badaniach i konsultacjach. Szukaliśmy pomocy po całej Polsce: w Rzeszowie, Łodzi, Szczecinie. Robiliśmy wszystko, żeby pomóc swojemu dziecku. Polscy lekarze nie dawali nam dużych szans - opowiada mama Mai. - Słyszałam już wtedy o doktorze Paleyu ze Stanów Zjednoczonych, ale wyjazd na konsultacje na Florydę wydawał się nam nierealny, nie do osiągnięcia.
Jednak pojawiła się nadzieja. O tym, że przyjeżdża do Polski, do Warszawy, leczyć i konsultować polskie dzieci, rodzice Mai dowiedzieli się przez przypadek od jednej z mam z podobnymi wadami jak u Mai. - Dzięki jej pomocy trafiliśmy bardzo szybko na konsultacje. To, co usłyszeliśmy od doktora Paleya, wzbudziło w nas nadzieję, że Mai można pomóc - wspomina mama dziewczynki.
Jedyną przeszkodą były ogromne koszty. Operacja jest nierefundowana. W ciągu trzech lat Maja przeszła już wiele bardzo poważnych zabiegów. Ostatnia, która była rok temu, trwała bardzo długo. Teraz czeka ją kolejna, również dość złożona. - O konieczności ponownej operacji, którą musi przejść, dowiedzieliśmy się w październiku i od razu założyliśmy zrzutkę, ponieważ mieliśmy czas tylko do grudnia na uzbieranie ogromnej kwoty, czyli 400 tysięcy złotych - wspominają rodzice.
Niestety, ten termin przepadł, nie udało się zebrać potrzebnej sumy. Jednak to, co wydarzyło się w grudniu, to naprawdę cud. W ciągu dwóch tygodni udało się zebrać ponad 300 tysięcy złotych. - Dzień przed końcem licznik kręcił się jak szalony. Nie mogliśmy uwierzyć w to, co się wydarzyło. Jak wszyscy potrafili się zjednoczyć. To grom dobrych serc, dzięki którym doświadczyliśmy tego cudu i udało się zamknąć zbiórkę. Płakałam jak bóbr, miałam ochotę wszystkich wycałować, wyściskać, za to, co zrobili dla mojego dziecka, za wsparcie, gdy już traciłam nadzieję, za ciepłe słowa, za pomoc, za wszystko - wzrusza się mama dziewczynki.
Dzięki temu, dzięki waszej pomocy Maja 15 marca przejdzie operację. W tej chwili przechodzi intensywną rehabilitację. - Aby przygotować ją jak najlepiej do zabiegu, czeka nas szereg badań, konsultacje przedoperacyjne z lekarzami, z neurochirurgiem, anestezjologiem w European Institute Paleya w Warszawie. Muszą ocenić stan Mai. Nie wiemy, jak długo będziemy musieli być w stolicy. Dużo zależy od tego, jak szybko Maja dojdzie do siebie i będzie mogła rozpocząć rehabilitację. Najważniejsze, że udało się uzbierać tę ogromną kwotę i możemy zawalczyć o życie bez bólu dla naszej córeczki. Będę zawsze wdzięczna wszystkim darczyńcom za to wsparcie, które czuliśmy i dzięki temu wiedzieliśmy, że nie jesteśmy sami i nie ma rzeczy niemożliwych — dziękują rodzice Mai.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.