Na krętej, śliskiej drodze w Weryni bus, którym jechali piłkarze na mecz do Wólki Pełkińskiej, zderzył się z samochodem ciężarowym, którym kierował mieszkaniec województwa świętokrzyskiego - przypomina Korso24.pl.
Jednym z pierwszych na miejscu zdarzenia był przyjaciel piłkarzy, także sportowiec: Mateusz Cetnarski, który przebywał na świętach w rodzinnej Kolbuszowej.
Ofiarami tragicznego wypadku byli: Patryk Szewczak, bracia Kamil i Rafał Pydychowie z Mielca, Kamil Oślizło oraz Mariusz Korzępa. Busa prowadził Kamil H., który kierował busem. On oraz jeszcze dwóch piłkarzy przeżyło. Mowa tutaj o Damianie Bożku oraz trzecim z braci Pydychów - Krystianie. Był poważnie ranny. Przez wiele tygodni był w śpiączce, natychmiast ruszyły zbiórki na rzecz jego leczenia, o zdrowie Krystiana modlono się w całej Polsce. Udało się, żyje i teraz każdym swoim czynem działa charytatywnie i organizuje memoriał ku czci tych, którzy tamtego dnia nie mieli tyle szczęścia.
WSPOMNIENIA O ZMARŁYCH
Tomasz Leyko (rzecznik prasowy marszałka, były dziennikarz sportowy): - Jak tam po meczu? To był najczęstszy początek naszych rozmów, przede wszystkim z Rafałem i Krystianem. Często widywaliśmy się na Smoczce. W głowie wciąż mam chwile z mojej pracy dziennikarskiej, gdy opisywałem występy mieleckich piłkarzy na boisku. Rafał czy Mariusz byli zwykle pierwszoplanowymi postaciami. Nie odmawiali wypowiedzi dziennikarzom, bynajmniej mnie. Mówili prosto z mostu, bez używania pięknych słów. Rafał jak na obrońcę był zawodnikiem bramkostrzelnym. Dlatego przypomina się ciekawy mecz z 2009 roku. Stal długo nie mogła odpalić. Remis, porażka, porażka i znów remis. Passę przełamało dopiero zwycięstwo z Orlętami 2:0 po dwóch golach Rafała. Pierwsza bramka padła w zamieszaniu po rzucie rożnym. Byłem spikerem tego meczu. Z mojego stanowiska ciężko było dostrzec, kto strzelił gola. Od tego meczu „ruszyli” i na koniec uciekli ze strefy spadkowej, a Rafał dołożył jeszcze jedną bramkę. Rafał Pydych grał w tej fantastycznej ekipie trenera Gąsiora, która dwukrotnie zdobyła medale MP juniorów. Nie wszyscy kontynuują przygodę z piłką, a tym, co zostali przy futbolu, tak brutalnie ją przerwano.
Kamil Kościelny, wychowanek Stali Mielec, były zawodnik Siarki, a obecnie Puszczy Niepołomice: - Wtedy (Kamil był wtedy zawodnikiem Radomiaka Radom - przypomina autor) po meczu z Legionowią w Legionowie, kiedy jedliśmy obiad, otrzymałem sms od mamy, w którym napisała, że zdarzył się tragiczny wypadek. Nie wierzyłem w to co się stało. Czekałem na oficjalne potwierdzenie tych wiadomości. Ze wszystkimi chłopakami, którzy zginęli znałem się bardzo dobrze i grałem z nimi w piłkę. Moim wielkim przyjacielem był Mariusz Korzępa, z którym przez sześć lat chodziłem do szkoły. Cały czas nie mogę uwierzyć w to, co się stało.
Zbigniew Hariasz (założyciel Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Mielcu) o Patryku Szewczaku: - Wiele mogę powiedzieć bez zająknięcia się. To nasz bramkarz. Ambitny i zaangażowany. Dawaliśmy sobie nadzieje, że być może trzeba będzie go sprawdzić. Miał epizod występu w drugiej lidze. On zawsze przychodził do nas do klubu, do SMS-u. Super chłopak do ćwiczenia, do trenowania. Ten wypadek to była potężna katastrofa. Zginęło pięciu młodych ludzi, którzy jeszcze mogli żyć. Mogli świetnie się realizować. Były to osoby na pewno wiodące, jeżeli chodzi o piłkę. Wszyscy mocno to przeżyliśmy.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.