Już pierwsze minuty spotkania pokazały, że Arka po dwóch zwycięstwach z rzędu jest na fali, gdyż gdynianie szybko objęli prowadzenie 3:0. Co gorsze dla gospodarzy nie był to koniec, gdyż w 8. minucie po kolejnych bramkach Michała Skierawskiego i Jakuba Wolskiego tablica wyników pokazywała rezultat 2:7, w związku z czym Michał Przybylski zmuszony był poprosić o czas.
Ten jednak na niewiele się zdał, gdyż przewaga podopiecznych Dawida Nilssona tylko na moment stopniała to czterech trafień, by na koniec pierwszej połowy urosnąć do ośmiu bramek przewagi.
Kibice zgromadzeni w hali przy ulicy Grunwaldzkiej z pewnością mięli nadzieję, że w drugiej połowie zobaczą swój znacznie lepiej grający zespół, lecz niestety nadzieje te były płonne, gdyż Arka prowadzona przez MVP spotkania – Rafała Jamioła nie pozwalała Stali na wiele, co jeszcze nie tak dawno było nie do pomyślenia, gdyż w rundzie zasadniczej Stal dosyć gładko pokonywała zespół z Trójmiasta.
„Czeczeńcom” w tym meczu nie wychodziło praktycznie nic, a przeciwko nim była nawet piłka, która po każdej interwencji Gorana Andjelicia, czy też Tomasza Wiśniewskiego wracała w ręce zawodników Arki.
Szczęściu jednak trzeba pomóc, a tego dnia wszystkie atuty były po stronie gości, którzy zasłużenie zwyciężyli 32:23, i z kompletem zwycięstw niespodziewanie są liderem grupy spadkowej.
Dla mielczan z pewnością jest to duży cios, gdyż po porażce w Kaliszu nikt nie spodziewał się, że Stal we własnej hali nie będzie wstanie zdobyć punktów w meczu z Arką. Czasu na rozpamiętywanie jednak nie ma, gdyż w sobotę podopiecznych Michała Przybylskiego i Marcina Basiaka czeka arcyważne starcie z Wybrzeżem Gdańsk.
SPR Stal Mielec – Arka Gdynia 23:32 (11:19)