W ostatnim meczu mielecka Stal zremisowała bezbramkowo z Wisłą Puławy, utrzymując przewagę punktową nad zespołami broniącymi się przed spadkiem z I ligi. Gospodarze mimo olbrzymiej mobilizacji nie wykorzystali atutu własnego boiska i szansy na zdobycie trzech punktów.
Pierwsze minuty sobotniego meczu na stadionie w Puławach należały do zespołu Stali, który szukał okazji bramkowych. Pierwszą miał w 8. minucie Kolev, który oddał zbyt lekki strzał i obrońcy zdołali się uratować, wybijając piłkę z linii bramkowej. Kilka minut później Wisła odpowiedziała kontrą zakończoną golem, ale nieuznanym, bo sędziowie dopatrzyli się pozycji spalonej.
W 26. minucie Marciniec strzelał obok bramki. Gospodarze w końcówce pierwszej połowy przejęli inicjatywę, ale klarownych okazji na gola nie zdołali sobie wypracować.
Po zmianie stron więcej ochoty do ataku i pomysłu w ofensywie przejawiała Stal. W 55. minucie strzał głową Koleva bramkarz Wisły obronił z wielkim trudem. Po drugiej stronie boiska aktywny był Nowak, który kilka razy próbował zaskoczyć Liberę strzałami z dystansu.
W 82. minucie z kilkunastu metrów uderzył po ziemi Sobczak, ale piłka trafiła w boczną siatkę bramki. Już w doliczonym czasie mielczanie mieli znakomitą i zupełnie niespodziewaną okazję na gola, gdy Penkovets, bramkarz z Puław, wypuścił piłkę z rąk we własnym polu karnym, ale Kolev nie zdążył do niej doskoczyć.
Gospodarze byli po tym meczu bardzo rozczarowani. Stal mogła się cieszyć z jednego punktu, tym bardziej że wyniki w innych meczach ułożyły się dla podopiecznych trenera Zbigniewa Smółki bardzo korzystnie - żadnej drużynie broniącej się jeszcze przed degradacją nie udało się zdobyć trzech punktów.
Do końca sezonu pozostały cztery kolejki, a do zdobycia jest jeszcze 12 punktów. W najbliższym tygodniu mielczan czekają kolejne dwa mecze wyjazdowe. Rywalami będą drużyny walczące o awans do ekstraklasy – w środę w Legnicy Miedź i w niedzielę w Sosnowcu Zagłębie (transmisja na żywo w Polsat Sport).
Więcej w 20 numerze Korso.