reklama

Pieniądz nam służy, czy nad nami panuje?

Opublikowano:
Autor:

Pieniądz nam służy, czy nad nami panuje? - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

PromowanePytanie nad którym warto się zastanowić? Każdego dnia obracamy pieniędzmi. Nieważne, czy jest to gotówka, czy są to karty kredytowe. Jeżeli pieniądz jest naszym sługą, to jesteśmy na dobrej drodze. Gorzej jest gdy traktujemy pieniądz, jak pana, który nami rządzi. A my w każdym aspekcie życia się jemu podporządkowujemy. Gonimy za nim, uwielbiamy go i jesteśmy gotowi zrobić wiele, aby go mieć pod dostatkiem. Wielu twierdzi, że pieniądze szczęścia nie dają, jednak bez nich życie jest nudne. I gdy jest człowiekowi źle, to lepiej płakać w porsche niż w maluchu. Wszystko jednak zależy od naszego podejścia do życia i do pieniądza.

Jedno jest pewne, że każdy z nas nie powinien wydawać więcej niż jest w stanie zarobić. Można żyć ponad stan, lecz to zazwyczaj kończy się źle. Ponieważ opiera się na pożyczkach chwilówkach, które potem niszczą naszą stabilizację finansową i nasze zdrowie również. Zwłaszcza wtedy, gdy jesteśmy niewydolni finansowo i procenty z kredytu zabierają nasz dobytek. Jest to błędne koło, które czasem prowadzi nawet do tragedii.

Nie tylko nadmiar niszczy ludzi, lecz również deficyt. Zazwyczaj jest to deficyt zdrowia lub pieniędzy. Brak zdrowia wymaga leczenia. Jest to osobna sprawa i dłuższa do omówienia.
Przedmiotem omawiania pozostaną więc tu pieniądze. Zarabiamy, wydajemy i tak w kółko. Zdarza się też, że czasem coś zaoszczędzimy. Trzeba oszczędzać nie po to, aby natychmiast wydawać zarobione pieniądze. Ale po to, aby móc mniej pracować. I więcej odpoczywać i cieszyć się życiem. Jak również po to, aby więcej czasu spędzać z rodziną. Bo okazuje się, że najmniej czasu mamy dla tych, którzy są dla nas najważniejsi i których najbardziej kochamy.
Gdy pieniądz jest naszym panem, to możemy być pewni tego, że wcześniej czy później odbierze nam zdrowie. Okazuje się, że najpierw zarabiamy kasę, a potem ją wydajemy na lekarzy i na leki. Taki życiowy paradoks. Poprzez pieniądz współczesny człowiek niszczy sam siebie w wielu aspektach życia, których nie sposób tu wymienić. Jednym z nich jest nadmiar, który nabywany jest kosztem ciężko zapracowanych pieniędzy. Lecz jest w zasadzie zbędny i zamiast pomagać często niszczy człowieka.
Nadmiar wszystkiego, czyli mebli, sprzętów, ubrań, żywności, pracy, informacji, używek, farmaceutyków, stresu.
Nadmiar rzeczy nas przygniata, zabiera przestrzeń w mieszkaniu i pozytywną energię. Jak i zabiera pieniądze, które zostały wydane na zbędne przedmioty, czy ubrania. Nadmiar ubrań tworzy tłok w naszych szafach, czy w garderobie. I utrudnia decyzję, gdy zachodzi potrzeba wyboru kreacji.

Współczesny człowiek używa wielu farmaceutyków na najmniejsze nawet dolegliwości. Gdyż nie może pozwolić sobie na słabość, ponieważ liczy się tylko praca i kasa. Praca jest dla niego najważniejszym działaniem. Goni więc za pracą i dochodem kosztem swojego zdrowia. Bagatelizuje swoje dolegliwości faszerując się lekami przeciwbólowymi, antybiotykami i używkami.
Używki złudnie wzmacniają organizm i dodają mu energii. A tak na prawdę degradują zdrowie.
Szkodliwy dla naszego zdrowia nie tylko fizycznego, lecz zwłaszcza psychicznego jest nadmiar informacji, które każdego dnia dostarczane są naszemu umysłowi. Informacje dochodzą do nas zewsząd. Nośnikami ich są media, zakład pracy. Jak i droga informacji powszechna i powszednia. Czyli taka, która dociera do nas z ulicy, od osób nam bliskich i od osób z otoczenia, w którym się obracamy. Każdego dnia człowiek przyswaja niezliczoną ilość informacji, które pozwalają nam odnaleźć się w naszej rzeczywistości, ale i niszczą nasz organizm.
Obok nich największym wrogiem zdrowia człowieka jest stres. Wszechobecny, obezwładniający, niszczący nasz organizm i trudny do opanowania.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE