Pomimo wyroku są dalej na wolności
Zdaniem Sądu Okręgowego w Rzeszowie, który początkiem marca 2021 roku, wydał wyroki skazujące wobec trzech osób rodziny K. ze Żdżarów, Bożena Wołowicz padła ofiarą stalkingu, doświadczając między innymi gróźb karalnych.Małgorzata K. - lekarka, oraz jej syn i córka zostali skazani po jednym roku bezwzględnego więzienia. Zasądzono od nich także kwotę 75 tysięcy zadośćuczynienia dla pokrzywdzonej. Sąd Rejonowy w Dębicy zamienił jednak Andrzejowi K. odsiadkę we więzieniu na dozór elektroniczny, a wobec matki i córki widmo celi oddala. Jak tłumaczy sąd Małgorzata K. jest jedyną żywicielką rodziny, dodatkowo pracując, komornik ma wobec niej możliwość egzekucji należnej dla Wołowicz kwoty odszkodowania. Córka lekarki jest natomiast studentką.
W grudniu skończyły się okresy odroczenia kary, ale do Sądu Rejonowego w Dębicy wpłynęły już nowe wnioski od rodziny K.
Pomimo wyroków skazujących, chyba nikt się nie łudził, że rodzina K. uspokoi swoje życie. Może poza małżeństwem ze Stanów Zjednoczonych, którzy po 30 latach wrócili do Polski, kupując dom od Bożeny Wołowicz.
"Boimy się" - mówią nowi sąsiedzi rodziny K.
Małżeństwo, kupując pod koniec 2020 roku nieruchomość po sąsiedzku z rodziną K., wierzyło, że dogada się tą trójką. Dziś, wydaje się, tego żałują.Oczywiście nowy właściciele nieruchomości znali okoliczności sprzedaży pięknego domu, z działką i ogrodem. Wierzyli jednak, że ułożą sobie życie z sąsiadami i spędzą tutaj, w pięknych okolicznościach lasów i łąk, spokojną, zasłużoną emeryturę.
- Potrzebuję spokoju. Mam problem z kręgosłupem, ucisk na nerwy po wypadku. Leczę się także na depresję - mówił pan Antoni, nowy sąsiad rodziny K., w rozmowie z dziennikarką programu "Uwaga!" TVN.
- Przez trzy weekendy urządzali sobie spacery koło naszych domów. Andrzej miał nóż w ręce, którym sobie wymachiwał. To nie były spacery, tylko zwykłe zastraszanie – opowiadał emeryt w rozmowie z dziennikarką "Uwagi!".
- Potrzebuję spokoju. Kupiłem sobie fajny domek, w świetnym miejscu, a problem jest tylko ze strony sąsiadów. Ja się stamtąd nie ruszę, nie zrobiłem nikomu nic złego. Dziś idę do nich, podam im rękę, żebyśmy byli dobrymi sąsiadami. Wszystko zależy od nich. Jak trzeba, to ja im mogę nawet pomóc
- opowiadał w "Uwadze!" pan Antoni.
Sprawa ponownie trafiła do Prokuratury Rejonowej w Dębicy
Nowi sąsiedzi rodziny K. złożyli zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej w Dębicy. Prokurator wysłuchał emerytów i wszczął śledztwo.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.