Każdy z nas na swój sposób przeżywa to, co dzieje się teraz na świecie. Jednak nie można ukrywać, że wszyscy się boimy. Nikt nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Jeszcze parę miesięcy temu nie myśleliśmy poważnie o inwazji Rosji na Ukrainę. Niektórzy wiedzieli, że nic tego nie powstrzyma, ale wciąż nie wydawało się to realne. Zdania dotyczące zaostrzającego się konfliktu były podzielone. Wielu ludzi popadało w panikę, inni machali na to ręką i spychali na drugi plan. Jednak 24 lutego wszystko się zmieniło. Rozmyślania i teorie, jakie snuliśmy na temat wojny, stały się prawdą. Nikt już wtedy nie żartował. Strach, jaki rozsiała wśród nas, był nie do opisania. Każdy był przerażony. Zwłaszcza gdy dzieje się to tak blisko nas, a giną nasi sąsiedzi.
Zaraz po pierwszych wiadomościach z frontu, w Internecie zaczęły pojawiać się posty o zbiórkach i składkach dla potrzebujących na Ukrainie. Celebryci i influencerzy zaczęli publikować linki do zrzutek lub informacje o punktach pomocy. Każdy pomaga, jak potrafi, a kontakty i zasięgi na pewno działają na korzyść. Ważne jest samo mówienie o tym temacie, aby informacje dotarły do jak największej liczby osób. W niektórych momentach nie było możliwości skorzystania z mediów społecznościowych bez natrafienia na informacje o sytuacji na Ukrainie.
Używanie mediów z głową jest bardzo ważne w takich momentach. Często możemy odczuwać przebodźcowanie. Możemy mieć dosyć słuchania i czytania wciąż o tym samym temacie, zwłaszcza gdy jest on tak ciężki jak ten. Z drugiej jednak strony myślimy: "Co mają powiedzieć tamci ludzie?". Pamiętajmy jednak, że pomimo współczucia i empatii, jakie odczuwamy do ludzi z Ukrainy, mamy prawo do wyłączenia na moment telewizora i telefonu. Przecież w samolocie najpierw należy założyć maskę tlenową sobie, a później pomóc innym.
Przez tyle wojen, które ludzkość stoczyła, można pomyśleć, że zrozumieliśmy, jak straszna jest to rzecz. Giną ludzie, rodziny są rozdzielone ze sobą, miasta zostają zniszczone. Napis widniejący na półwyspie Westerplatte "Nigdy więcej wojny" miał przypominać nam wszystkim, jak straszne szkody czyni przemoc. Jednak sytuacja na świecie pokazała, jak okropną człowiek potrafi być istotą. Bezwzględność i nienawiść, jakie zapanowały wśród nas, prowadzą tylko do zguby. Agresja i przemoc nigdy nie są rozwiązaniem.
Pomimo całego smutku i strachu, jaki przyniósł ten rok, spróbujmy znaleźć w sobie odwagę do nadziei. Ciężko jest planować swoją przyszłość, gdy wszystko wokół się rozpada. Jednak spróbujmy wciąż marzyć i planować. Mieć ambicje i cele. Potrafimy jeszcze dużo zmienić. Koncerty, festiwale, akcje charytatywne organizowane przez ludzi gotowych do pomocy tylko to udowadniają. Jak powiedział Hemingway: "Głupio jest nie mieć nadziei". Więc pomagajmy, ile się da i wciąż nie bójmy się patrzeć w przyszłość.
Autor: Zofia Krupnik
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.