Szaleństwo na rynku sprzedaży węgla opałowego. Pisaliśmy już o kolejkach w punktach sprzedaż, rosnących cenach i braku "czarnego złota" w magazynach. O tych wszystkich obawach napisali do premiera Mateusza Morawieckiego przedsiębiorcy, którzy handlują tym surowcem. Okazuje się, bowiem że węgla może rzeczywiście brakować w trakcie następnej zimy!
- Ustawa o embargu na rosyjski węgiel z 15 kwietnia to z moralnego punktu widzenia, działanie ze wszech miar słuszne. Patrząc na to jakich bestialstw rosyjskie wojska dopuszczają się na Ukrainie, nie sposób nie zgodzić się z faktem, że należy zastosować wszelkie możliwe metody na osłabienie Federacji Rosyjskiej, także ekonomiczne. Niedźwiedzia należy zagłodzić. Jako przedstawiciele organizacji zrzeszających dystrybutorów polskiego węgla, powinniśmy być także zachwyceni tym, że na rynku robi się miejsce na ekspansję dla węgla krajowego. Niestety - jest w nas więcej obaw niż optymizmu - piszą w liście do Premiera RP.
GDZIE ZABRAKNIE?
Od razu następują wyliczenia. - Odcięcie tego węgla z dnia na dzień, jakkolwiek słuszne, rodzi w perspektywie pozostałej części roku trzy zasadnicze problemy, na które chcielibyśmy zwrócić uwagę Pana Premiera: brak około 11 milionów ton węgla, potencjał do ogromnych wzrostów cen węgla, brak odpowiedniej jakości węgla dla sektora komunalno-bytowego w wystarczającej ilości - dodają właściciele punktów sprzedaży węgla.
Jednocześnie podkreślają, że w rok 2021 wchodziliśmy z zapasami w magazynach, które wynosiły 5 milionów ton, a teraz jest tam pusto. - Ten brak będzie podzielony mniej więcej w następujących proporcjach: 6 mln ton braknie w energetyce, 5 mln ton zabraknie w sektorze komunalno-bytowym. O ile te 6 mln to zaledwie około 20 proc. zużycia energetyki, o tyle w sektorze komunalno-bytowym 5 mln ton to niebagatelne 40 proc. całego rynku. Niedobór będzie odczuwalny jak nigdy dotąd - piszą.
- Końcówka zeszłego roku, w której naszym zdaniem dla zbalansowania się podaży z popytem brakło 2 mln ton węgla, pokazała jakie mogą być tego efekty - przy wysoce nieelastycznej krzywej podaży, detaliczne ceny węgla wzrosły w krótkim czasie o około 100 proc. z poziomu 700-900zł/t na wiosnę do 1200 - 1800zł na koniec roku. W tym roku zabraknie 11 mln ton, z czego 5 mln ton to brak w samym tylko sektorze komunalno-bytowym. Lokalne ciepłownie mogą zostać bez miałów, a dla odbiorców indywidualnych na pewno zabraknie węgla opałowego. Uważamy, że przy tak ekstremalnej przewadze popytu nad podażą ceny, które już w tym momencie oscylują wokół 2200 brutto za tonę w portach, w sezonie grzewczym spokojnie mogą przekroczyć poziom 3000 brutto - dodają przedsiębiorcy.
CO DALEJ?
Zatem co proponują przedstawiciele Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla oraz Stowarzyszenia Federacja Autoryzowanych Sprzedawców Polskiej Grupy Górniczej? - Za wojnę ekonomiczną z Putinem zapłacą wszyscy Polacy - część w wysokich cenach węgla, część w ubóstwie energetycznym, bo nie będzie ich już stać na węgiel, wszyscy w wyższych cenach żywności i w konieczności oddychania gorszej jakości powietrzem - wskazują. Na początek liczą na wprowadzenie zerowej stawki VAT na węgiel co najmniej do końca roku. Drugi punkt to więcej tańszego krajowego węgla opałowego dla sektora komunalno-bytowego w sieciach dealerskich.
Pod listem otwartym podpisali się: Łukasz Horbacz, prezes zarządu Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla oraz Zbigniew Krupski, prezes zarządu Stowarzyszenia Federacja Autoryzowanych Sprzedawców Polskiej Grupy Górniczej.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.